Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 559.83 km (w terenie 151.00 km; 26.97%) |
Czas w ruchu: | 30:05 |
Średnia prędkość: | 18.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.02 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 55.98 km i 3h 00m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 26 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
61.58 km (30.00 km teren) Czas: 02:44 h
Prędkość średnia: 22.53 km/h
Prędkość maksymalna: 59.02 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Nie chodzi tutaj o baterie, ale o międzynarodowy szlak biegnący na około Bałtyku. Z Wisełki pojechałem asfaltem do Międzyzdrojów, wchodząc po drodze na punkt widokowy Gosań, będący jednocześnie najwyższym klifem w Polsce. Dalej pokierowałem się wspomnianym R-10 do Świnoujścia. Szlak jest szeroki, dobrze oznaczony i przyjemny w jeździe. Jeszcze w Międzyzdrojach po lewej stronie mijam ośrodki wypoczynkowe dla "bogatych" i nowowybudowane apartamenty nieopodal morza. Po wyjechaniu z miasta płynnie wjeżdżam na szlak, biegnący cały czas w lesie. Na trasie bywają miejsca, gdzie zarówno po lewej, jak i po prawej stronie wyrastają paprocie na ponad metr w górę - jak w dżungli ;). Na szlaku spotykam kilku rowerzystów, jeden nawet mówi "cześć". Po drodze napotykam na kilka bunkrów lub innych betonowych konstrukcji. Pod Świnoujściem zaczyna się szlak (twierdzy Świnoujście?). Wieża widokowa Goeben była pierwszym punktem, który odwiedziłem. Z uwagi na zbliżającą się noc dałem sobie spokój z dlaszym eksplorowaniem tego szlaku. Po drodze do latarnii znajdują się fort, bateria i kilka innych betonowych budynków. Obejrzałem latarnię, pobliską plażę i pokierowałem się na czerwony szlak powrotny. Z początku był on bardzo dobrze oznaczony, trudno było się zgubić. Na szlaku już przy WPN można zobaczyć po drugiej stronie rzeczk kościół w Lubinie w którym to byliśmy dwa dni temu (z uwagi na aparat w telefonie trzeba się bardzo dobrze przypatrzeć aby coś dostrzec). Sytuacja zmieniła się po wyjeździe ze Świnoujścia i wjeździe do WPN. Tam po ostatnich ulewach teren zrobił się bardziej podmokły niż zwykle i w pewnym momencie musiałem spasować jazdę czerwonym szlakiem z powodu wpadnięcia w kałużę po ośki. Pojechałem
wzdłuż trasy S3 i jednocześnie wzdłuż linii wysokiego napięcia, jak się później okazało do tej trasy włącza się szlak czerwony który to wychodzi z lasu po prawej stronie. Dojechwaszy do S3 orientuje się, że moja tylna lampka nie świeci (jedno auto na niemieckich rejestracjach mi o tym przypomniało). Po przecięciu S3 wjeżdżam do Międzyzdrojów skąd asfaltem kieruje się do Wisełki, na miejscu jestem koło 22:00.
wzdłuż trasy S3 i jednocześnie wzdłuż linii wysokiego napięcia, jak się później okazało do tej trasy włącza się szlak czerwony który to wychodzi z lasu po prawej stronie. Dojechwaszy do S3 orientuje się, że moja tylna lampka nie świeci (jedno auto na niemieckich rejestracjach mi o tym przypomniało). Po przecięciu S3 wjeżdżam do Międzyzdrojów skąd asfaltem kieruje się do Wisełki, na miejscu jestem koło 22:00.
Niedziela, 24 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
51.99 km (42.00 km teren) Czas: 04:09 h
Prędkość średnia: 12.53 km/h
Prędkość maksymalna: 33.56 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Przez ostatnie dwa dni padało, dziś najwyższa pora, aby się rozruszać. Słońce przedzierało się przez chmury, jednak wiał dość silny wiatr, więc temperatura nie była za wysoka - idealna do jazdy na rowerze. Trasa jest na tracku, dałem ciała bo nie zauwyżyłem, że jest zapauzowane i track się zepsuł w najlepszym momencie dzisiejszej wycieczki... ale od początku. Wyruszyliśmy około 12 z Wiesełki, tradycyjnie na Warnowo. Dalej na północ drogą pożarową do koła łowieckiego "Tumak". Szlaki po ostatnich ulewach miejscami bardzo błotniste, ale ogólnie nie można narzekać. Pierwszą atrakcją na niebieskim szlaku są ruiny... no właśnie. Czegoś, co wyrasta najwyżej na metr z ziemi i do tego nie przypomina niczego, raczej ruinami nazwać nie można. Były to ruiny zamku Żurawice z XIX w. (Apenburg). Dalej pokierowaliśmy się, ja pokierowałem ;), do Sułomina nad zalew szczeciński. W pobliżu tor quadowy i marina - nic ciekawego, za to cholernie wieje. Wbiliśmy się na rowerowy niebieski, który po chwili opuściliśmy, kierując się, nie bez problemów, na pieszy niebieski. Przyjemne leśne ścieżki ze świetymi punktami widokowymi na zalew. Niebieskim dojeżdżamy nad jezioro turkusowe w Wapnicy, gdzie zjadamy megaporcję ryby za 20zł od osoby. Ten, kto bywa nad morzem, wie że kupienie takiego obiadu graniczy z cudem, przynajmniej za taką cenę - najadłem się :) Po posiłku ruszamy dalej na szlak. Zaczynają się górki. Właśnie w tym momencie pauzuje tracka, a to źle, bo przewyższenia były naprawdę spore, dużo zjazdów, podjazdów, podprowadzeń. Coś jak łagiewnicki wąwóz przez kilka kilometrów z większą ilością korzeni, lepszym powietrzem i w ogóle niebieski w tym miejscu jest bardziej zajebisty niż cokolwiek w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Łodzi :) W Wicku odwiedzamy wyrzutnie rakiet V-3. Następnie górki, dołki i tak aż do Międzyzdrojów. W mieście odbijamy na zielony i pierwsza droga pożarowa w lewo za zagrodą Żubrów doprowadza nas do asfaltu Wisełka - Warnowo. Dzisiejsza wycieczka zaliczona do udanych, nie spodziewałem się, że nad morzem można poczuć namiastkę gór, strome podjazdy, techniczne zjazdy, naprawdę techniczne, w Łodzi takich nie uświadczymy, no może poza rudzką górą. Dobre widoki, świeże powietrze... wspaniale :)
Środa, 20 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
27.69 km (6.00 km teren) Czas: 01:37 h
Prędkość średnia: 17.13 km/h
Prędkość maksymalna: 42.18 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Pojechaliśmy asfaltem na Warnowo i zielonym w stronę zagrody żubrów, tym razem została odwiedzona. W środku można zobaczyć dzikie dziki, sarnę, jelenia i kilka żubrów, chyba z pięć. Z zagrody pojechaliśmy rzucić okiem na Międzyzdroje - kurort, dużo ludzi, wysokie ceny, duże pizze (50cm) - daliśmy radę. W drodze powrotnej szukaliśmu środków na komary, gdyż w tym roku jest ich bardzo dużo. W Bierdonce i Netto nie ma, w drogeri nie ma, dopiero znaleźliśmy w jakiejś wystawce z kosmetykami. Po uzupełnieniu żołądków pojechaliśmy z powrotem do Wisełki asfaltem 102.
PS. Od teraz ja jestem gościu bo mam zdjęcie prawdziwego żubra a nie metalowego posągu :) (metalowy posąg w sumie może się tyczyć również puszki ;) )
PS. Od teraz ja jestem gościu bo mam zdjęcie prawdziwego żubra a nie metalowego posągu :) (metalowy posąg w sumie może się tyczyć również puszki ;) )
Wtorek, 19 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
20.69 km (6.00 km teren) Czas: 00:48 h
Prędkość średnia: 25.86 km/h
Prędkość maksymalna: 56.77 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Wyjechałem z Wisełki w stronę Warnowa, kierując się asfaltem przy jeziorze. Świetna droga - asfalt biegnący cały czas w lesie. Właściwie cała trasa była w lesie. Po dojechaniu do Warnowa skierowałem się na zielony szlak, ubita leśna ścieżka, "autostrada" prowadząca do Międzyzdrojów. Po drodze mijam pokazową zagrodę żubrów. Zaraz za zagrodą rozpoczyna się długi zjazd. W niektórych miejscach można pomyśleć, że się jest w jakiejś podgórskiej miejscowości. Po dojechaniu do miasta zobaczyłem przystań rybacką, dwie szybkie fotki i powrót drogą 102 do Wisełki. Równy asfalt, interwałowa trasa, cały czas las :)
Poniedziałek, 18 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
11.10 km (7.00 km teren) Czas: 00:41 h
Prędkość średnia: 16.24 km/h
Prędkość maksymalna: 45.59 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Pojechałem zwiedzić najbliższą okolicę, oczywiście bez wyznaczonego szlaku, co skończyło się kilkusetmetrowym spacerem po plaży. Próbowałem jechać, ale nie dało się. Po pierwsze - pełno piasku, a po drugie - słona woda, która jest dobra dla skóry, ale niekoniecznie dla metalu ;) Jak na bliskość morza i brak gór teren jest bardzo pagórkowaty - jest fajnie :)
Niedziela, 17 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
1.56 km (0.00 km teren) Czas: 00:10 h
Prędkość średnia: 9.36 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Poniżej zaprezentowana wersja jest ostatnią modyfikacją tego roweru:
. Zmieniona została sztyca z ZOOM na Accenta oraz koła i hamulce (szerzej w opisie). Rower postawiłem na koła w zimę 2009 roku. Początkowe założenia kształtowały się wokół kosztów - miały być jak najniższe, wręcz budżetowe. Wygląd nie miał większego znaczenia ("wiejski wygląd skutecznie kamufluje potencjał drzemiący w jego wnętrzu :) ... pozory mylą powiedział jeż schodząc ze szczotki ryżowej :)" siwy-zgr, "faktycznie wygląda okropnie, ale za to nieźle wyposarzony.." Bartex88), ale na pewno rzucał się w oczy. Na szczególną uwagę zasługiwały niebieskie pancerze :) Powalały. Poprowadziłem je na całej długości linki (później to miało swoje odzwierciedlenie w pancerzach Nokona), aby zyskać skuteczną ochronę przed błotem i kilka punktów w poziomie lansu oczywiście :). Warto również wspomnieć o wirtuozerii taśmy izolacyjnej koloru niebieskiego i czerwonego dobranego na podstawie tego co aktualnie znalazłem w szufladzie.
Oprócz ciężkiego fulla chciałem mieć lekkiego ściganta, powoli pomysł wchodził w życie. Wszystko zaczęło się od ramy NOX Eclipse SLT, którą kupiłem u dystrubutora Poisona, obecnie Bike Arena, pod uwagę również brałem ramę tej marki (E605) oraz kilka innych. Jednak cena i waga NOXa zostawiła konkurencję w tyle. Po zamówieniu ramy przerzuciłem graty z mojego poprzedniego roweru, łódzka ekipa go na pewno pamięta :) Większość osprzętu była kupiona specjalnie dla NOXa, m.in. korba XT wyrwana za śmieszne pieniądze (zobaczyć ile), pedały XTR również po taniości (do dziś nie mają luzów), przerzutka przednia i tylna (w poprzedniej ramie przerzutka była mocowana na hak dokręcany do ramy w miejsce gdzie jest ośka koła, mordęga jeżeli chodziło o poprawne założenie koła...). Przez długi czas jeździłem na kasecie siedmiotrybowej Acera - chwalę sobie :D. Łańcuchy Accenta, najgorszemu wrogowi nie polecam, rozciągały się jak guma, siodło SLR również kupione po taniości - czyli jak na razie budżetowo, sztyca ZOOM która zdobyła wieu fanów. W sumie jeździłem na trzech sztycach ZOOM, dwa razy wysłałem ją na gwarancję i dostałem nową, trzecią zmieniłem na prawdziwy karbon (chociaż i tak do końca nie jest sprawna bo ma luzy na łączeniu pseudo karbonu z jażemkiem). Wspomnę o amortyzatorze który to kupiłem za 50zł, aby w niedługim czasie zastąpić go Marsem z 2001 roku (nazwanie go amortyzatorem to nadużycie ;) ). Oraz inne rzeczy pokroju sterów Accent Airplane czy klamek, konkretnie jednej klamki FR5 bo druga przez jakiś czas to chiński LEECHI (tak jak owoc "liczi"). Z tego wszystkiego powstała pierwsza wersja NOXa.
W miarę odkładania pieniędzy i zużywania części wymienione zostało koło, potem drugie koło, klocki, druga klamka, przerzutki, pancerze itd. Wszystkie poprzednie wersje prezentuje na poniższych zdjęciach (zmajdę post na bikestats to podlinkuje ;) )). Ostatnie zmiany to przejście na hamulce tarczowe (poniżej 500zł), co pociągnęło za sobą zmianę kół (ZTR Olympic za 130zł na CRC :) ) i kupno prawdziwie karbonowej sztycy bez offsetu. Swoją drogą dobrze trafiłem z wyprzedażą na CRC pod zmiany w osprzęcie. Brak offsetu w sztycy siłą rzeczy zmienił moją pozycję na rowerze na taką która mi bardziej odpowiada - krótsza górna rura ramy. Póki co siedzi się bardzo dobrze, no może poza "deskowym" siodełkiem ;). Jedynym postrachem przeszłości jest przednia manetka zmiany biegów - stare Shimano, jako że ma mikroindeksacje - zostało. Możliwe, że kupię coś od Srama jako przypieczętowanie równowagi w klasie osprzętu.
W przyszłości postawię na sztywniejszą ramę oraz na mocowanie kierownicy 31,8 mm. Jako, że ramy karbonowe w przystępnej cenie i wadzę będą kosztowały niewiele więcej niż NOX nie ma się nad czym zastanawiać. Mocowanie oversize na pewno polepszy sztywność kokpitu co przełoży się na pewniejszą jazdę.
Teraz czekam na to co przyniesie przyszłość. Karbonowy sztywniak, twentyniner, full? Zależy od funduszy i chęci jazdy :)
. Zmieniona została sztyca z ZOOM na Accenta oraz koła i hamulce (szerzej w opisie). Rower postawiłem na koła w zimę 2009 roku. Początkowe założenia kształtowały się wokół kosztów - miały być jak najniższe, wręcz budżetowe. Wygląd nie miał większego znaczenia ("wiejski wygląd skutecznie kamufluje potencjał drzemiący w jego wnętrzu :) ... pozory mylą powiedział jeż schodząc ze szczotki ryżowej :)" siwy-zgr, "faktycznie wygląda okropnie, ale za to nieźle wyposarzony.." Bartex88), ale na pewno rzucał się w oczy. Na szczególną uwagę zasługiwały niebieskie pancerze :) Powalały. Poprowadziłem je na całej długości linki (później to miało swoje odzwierciedlenie w pancerzach Nokona), aby zyskać skuteczną ochronę przed błotem i kilka punktów w poziomie lansu oczywiście :). Warto również wspomnieć o wirtuozerii taśmy izolacyjnej koloru niebieskiego i czerwonego dobranego na podstawie tego co aktualnie znalazłem w szufladzie.
Oprócz ciężkiego fulla chciałem mieć lekkiego ściganta, powoli pomysł wchodził w życie. Wszystko zaczęło się od ramy NOX Eclipse SLT, którą kupiłem u dystrubutora Poisona, obecnie Bike Arena, pod uwagę również brałem ramę tej marki (E605) oraz kilka innych. Jednak cena i waga NOXa zostawiła konkurencję w tyle. Po zamówieniu ramy przerzuciłem graty z mojego poprzedniego roweru, łódzka ekipa go na pewno pamięta :) Większość osprzętu była kupiona specjalnie dla NOXa, m.in. korba XT wyrwana za śmieszne pieniądze (zobaczyć ile), pedały XTR również po taniości (do dziś nie mają luzów), przerzutka przednia i tylna (w poprzedniej ramie przerzutka była mocowana na hak dokręcany do ramy w miejsce gdzie jest ośka koła, mordęga jeżeli chodziło o poprawne założenie koła...). Przez długi czas jeździłem na kasecie siedmiotrybowej Acera - chwalę sobie :D. Łańcuchy Accenta, najgorszemu wrogowi nie polecam, rozciągały się jak guma, siodło SLR również kupione po taniości - czyli jak na razie budżetowo, sztyca ZOOM która zdobyła wieu fanów. W sumie jeździłem na trzech sztycach ZOOM, dwa razy wysłałem ją na gwarancję i dostałem nową, trzecią zmieniłem na prawdziwy karbon (chociaż i tak do końca nie jest sprawna bo ma luzy na łączeniu pseudo karbonu z jażemkiem). Wspomnę o amortyzatorze który to kupiłem za 50zł, aby w niedługim czasie zastąpić go Marsem z 2001 roku (nazwanie go amortyzatorem to nadużycie ;) ). Oraz inne rzeczy pokroju sterów Accent Airplane czy klamek, konkretnie jednej klamki FR5 bo druga przez jakiś czas to chiński LEECHI (tak jak owoc "liczi"). Z tego wszystkiego powstała pierwsza wersja NOXa.
W miarę odkładania pieniędzy i zużywania części wymienione zostało koło, potem drugie koło, klocki, druga klamka, przerzutki, pancerze itd. Wszystkie poprzednie wersje prezentuje na poniższych zdjęciach (zmajdę post na bikestats to podlinkuje ;) )). Ostatnie zmiany to przejście na hamulce tarczowe (poniżej 500zł), co pociągnęło za sobą zmianę kół (ZTR Olympic za 130zł na CRC :) ) i kupno prawdziwie karbonowej sztycy bez offsetu. Swoją drogą dobrze trafiłem z wyprzedażą na CRC pod zmiany w osprzęcie. Brak offsetu w sztycy siłą rzeczy zmienił moją pozycję na rowerze na taką która mi bardziej odpowiada - krótsza górna rura ramy. Póki co siedzi się bardzo dobrze, no może poza "deskowym" siodełkiem ;). Jedynym postrachem przeszłości jest przednia manetka zmiany biegów - stare Shimano, jako że ma mikroindeksacje - zostało. Możliwe, że kupię coś od Srama jako przypieczętowanie równowagi w klasie osprzętu.
W przyszłości postawię na sztywniejszą ramę oraz na mocowanie kierownicy 31,8 mm. Jako, że ramy karbonowe w przystępnej cenie i wadzę będą kosztowały niewiele więcej niż NOX nie ma się nad czym zastanawiać. Mocowanie oversize na pewno polepszy sztywność kokpitu co przełoży się na pewniejszą jazdę.
Teraz czekam na to co przyniesie przyszłość. Karbonowy sztywniak, twentyniner, full? Zależy od funduszy i chęci jazdy :)
Sobota, 16 lipca 2011 | Rower: Schwinn Mesa GS
Dane wycieczki:
120.99 km (0.00 km teren) Czas: 05:55 h
Prędkość średnia: 20.45 km/h
Prędkość maksymalna: 33.50 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Standard.
Sobota, 9 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
110.58 km (55.00 km teren) Czas: 06:19 h
Prędkość średnia: 17.51 km/h
Prędkość maksymalna: 56.06 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Organizacja zaczęła się w piątek od momentu wysłania SMSa do kilku wybrańców którzy mieli się stawić na miejscu zbiórki w sobotę w celu objechania zielonego szlaku. I tak stawili się Raven, silenoz, Triss i Piotrek, który to się do nas dołączył już na miejscu zbiórki. Spod kasztanów wyruszyliśmy około 10.20 kierując się w stronę kaloryfera aby zgarnąć Kingę. Nastąpiły konsultację jak się dostać na zielony, uzupełnienie płynów, gadka szmatka i jazda na niebieski szlak. Po rozgrzaniu opon i przejeździe przez Okólną jedziemy już zielonym szlakiem, który to zaczyna się od podjazdu po którym następuje zjazd (Raven:"co góra zabierze to odda"), pamiętny dla niektórych osób które to miały na nim nieprzyjemne spotkanie z ziemią. W sumie dalej niewiele się dzieje, warto wspomnieć o chacie w Klęku gdzie do sąsiada pływa się łódką. Wjazd na punkt widokowy w dobrej, zjazd, piasek itd. Pierwsze ciekawe miejsce warte omówienia pojawia się gdzieś na wysokości Warszewic, w miejscu gdzie szlak zamienia się w naprawdę pieszy, chociaż paradoksalne łatwiej się go pokonuje jadąc na rowerze. To tutaj dwa tygodnie temu zawróciliśmy się z Marcinem. Tym razem przejechaliśmy to miejsce suchą stopą, a teren podmokły. Atrakcją był mostek zbity z jakiegoś plastiku. Kilkanaście metrów dalej trzeba było zrobić przystanek na czyszczenie kasety (o dziwno tylko Piotrek miał coś w niej). Dalej dojeżdżamy do Parowów Janinowskich na pierwszy postój:
Wszyscy są pod wrażeniem mojego ryżu z serkiem :) Jedziemy dalej, ale po jakimś czasie Mateusz orientuje się, że pojmyliliśmy szlak, więc trzeba się było wrócić, co też czynimy. W międzyczasie Piotrek odjeżdża do Zgierza. Kolonia Niesułków... zostajemy zaatakowani przez stado psów, błyskawicznie odnajdujemy szlak :) aby potem go zgubić. Fajna freeridowa miejscówka jest w tych okolicach, wąwozik, hopki itd. Jedziemy wąwozem, najpier Mateusz bada czy szlak może być po lewo na górze, ja badam stronę przeciwną i to ja mam szczęście odnaleźć szlak. Marcin heroicznie wspina się na zbocze niosąc na swych barkach 12,2kg fulla, bardzo ciężki :):
Jedziemy dalej. W Kolonii Wola-Cyrusowa stajemy na drugi postój, kiełbasa, ciasto drożdżowem soczki, lody, woda, wszystko czego człowiek potrzebuje. Przejeżdżamy lasy, pola, łąki, oczywiście nieprzejezdne i dawno zapomniane przez ludzkość:
Na polu gorąco, umiejętności nabyte w siłach specjlanych przez Marcina pozwalają mu zawiązać kitkę Kingdze zbożem rosnącym w nadmiarze w okolicy (to zdanie jest zajebiście nieskładne :D ). Na łące nie ma ścieżki i jest nierówno, w lesie nie ma niczego i są pająki. Oczywiście jedzie się fajnie :) Przejeżdżamy na północny zachód od Brzezin kierując się w stronę Moskwy w nadzieji na jakieś piwo. Jest stacja jakieś 2km od szlaku ale rezygnujemy z planu na rzecz dalszych sklepów. Napotkany facet w okolicach Plichtów mówi, że w promieniu 15km nic nie ma co oczywiście jest bzdurą bo po upragnione piwo jedziemy do sklepu w Grabini. O jak dobrze :) Ustawiamy ławkę w cień i delektujemy się trunkiem w akompaniamencie podkaszarki. Tutaj Kinga się odziela kierując się do domu a my dalej zielonym szlakiem, który prawie każdy z nas już przejechał na tym odcinku w ramach różnych imprez rowerowych organizowanych w PKWŁ. W Imielniku koniec :) Mission completed. Teraz kierujemy się na grilla na Widzew. Spojrzenie na GPS i wytyczenie nowej trasy zajmuje chwilę, ruszamy.Objeżdżając Łódź od wschodniej strony, przez Stoki dostajemy się do Tesco, robimy zakupy i grillujemy :)
Wszyscy są pod wrażeniem mojego ryżu z serkiem :) Jedziemy dalej, ale po jakimś czasie Mateusz orientuje się, że pojmyliliśmy szlak, więc trzeba się było wrócić, co też czynimy. W międzyczasie Piotrek odjeżdża do Zgierza. Kolonia Niesułków... zostajemy zaatakowani przez stado psów, błyskawicznie odnajdujemy szlak :) aby potem go zgubić. Fajna freeridowa miejscówka jest w tych okolicach, wąwozik, hopki itd. Jedziemy wąwozem, najpier Mateusz bada czy szlak może być po lewo na górze, ja badam stronę przeciwną i to ja mam szczęście odnaleźć szlak. Marcin heroicznie wspina się na zbocze niosąc na swych barkach 12,2kg fulla, bardzo ciężki :):
Jedziemy dalej. W Kolonii Wola-Cyrusowa stajemy na drugi postój, kiełbasa, ciasto drożdżowem soczki, lody, woda, wszystko czego człowiek potrzebuje. Przejeżdżamy lasy, pola, łąki, oczywiście nieprzejezdne i dawno zapomniane przez ludzkość:
Na polu gorąco, umiejętności nabyte w siłach specjlanych przez Marcina pozwalają mu zawiązać kitkę Kingdze zbożem rosnącym w nadmiarze w okolicy (to zdanie jest zajebiście nieskładne :D ). Na łące nie ma ścieżki i jest nierówno, w lesie nie ma niczego i są pająki. Oczywiście jedzie się fajnie :) Przejeżdżamy na północny zachód od Brzezin kierując się w stronę Moskwy w nadzieji na jakieś piwo. Jest stacja jakieś 2km od szlaku ale rezygnujemy z planu na rzecz dalszych sklepów. Napotkany facet w okolicach Plichtów mówi, że w promieniu 15km nic nie ma co oczywiście jest bzdurą bo po upragnione piwo jedziemy do sklepu w Grabini. O jak dobrze :) Ustawiamy ławkę w cień i delektujemy się trunkiem w akompaniamencie podkaszarki. Tutaj Kinga się odziela kierując się do domu a my dalej zielonym szlakiem, który prawie każdy z nas już przejechał na tym odcinku w ramach różnych imprez rowerowych organizowanych w PKWŁ. W Imielniku koniec :) Mission completed. Teraz kierujemy się na grilla na Widzew. Spojrzenie na GPS i wytyczenie nowej trasy zajmuje chwilę, ruszamy.Objeżdżając Łódź od wschodniej strony, przez Stoki dostajemy się do Tesco, robimy zakupy i grillujemy :)
Czwartek, 7 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Dane wycieczki:
10.73 km (5.00 km teren) Czas: 00:33 h
Prędkość średnia: 19.51 km/h
Prędkość maksymalna: 31.65 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Jest dobrze :)
Piątek, 1 lipca 2011 | Rower: Schwinn Mesa GS
Dane wycieczki:
142.92 km (0.00 km teren) Czas: 07:09 h
Prędkość średnia: 19.99 km/h
Prędkość maksymalna: 34.30 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Standard + kursy poboczne.
Kolo przednie 654,5g
ZTR Olympic 32H - 336g
Novatec NT-D711 - 140g
Sapim Laser 261mm + nyple polyax 12 mm (139,5g + 31g)- 170,5g
Opaska - 8g
Koło tylne 785,5g
ZTR Olympic 32H 32H - 334g
Novatec NT-D712 - 273g
Sapim Laser 261mm + nyple polyax 12 mm (139,5g + 31g)- 170,5g
Opaska - 8g
1440g :)
:)
Hamulce 789g
Przód 386g:
Formula ORO K18 (zacisk z klamką i przewodem) - 244g
Adapter - 20g
Śrubki - 23g
Tarcza - 88g
Śrubki do tarczy 11g
Tył 403g:
Formula ORO K18 (zacisk z klamką i przewodem) - 254g
Adapter - 26g
Śrubki - 24g
Tarcza - 88g
Śrubki do tarczy 11g
Kolo przednie 654,5g
ZTR Olympic 32H - 336g
Novatec NT-D711 - 140g
Sapim Laser 261mm + nyple polyax 12 mm (139,5g + 31g)- 170,5g
Opaska - 8g
Koło tylne 785,5g
ZTR Olympic 32H 32H - 334g
Novatec NT-D712 - 273g
Sapim Laser 261mm + nyple polyax 12 mm (139,5g + 31g)- 170,5g
Opaska - 8g
1440g :)
:)
Hamulce 789g
Przód 386g:
Formula ORO K18 (zacisk z klamką i przewodem) - 244g
Adapter - 20g
Śrubki - 23g
Tarcza - 88g
Śrubki do tarczy 11g
Tył 403g:
Formula ORO K18 (zacisk z klamką i przewodem) - 254g
Adapter - 26g
Śrubki - 24g
Tarcza - 88g
Śrubki do tarczy 11g