Xanagaz
Łódź
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37048.74 km
  • Km w terenie: 5964.79 km (16.10%)
  • Czas na rowerze: 81d 07h 16m
  • Prędkość średnia: 18.96 km/h
  • Ranking: pkt 0.000 / 5.0 - punkty 0.000 / 5.0
  • Mój profil.
baton rowerowy bikestats.pl

Aktywni Łodzianie


Są na mapie :)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Xanagaz.bikestats.pl

Archiwum

Rowery

Sobota, 9 lipca 2011 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final

Zielony szlak i inne atrakcje

Dane wycieczki: 110.58 km (55.00 km teren)
Czas: 06:19 h
Prędkość średnia: 17.51 km/h
Prędkość maksymalna: 56.06 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Organizacja zaczęła się w piątek od momentu wysłania SMSa do kilku wybrańców którzy mieli się stawić na miejscu zbiórki w sobotę w celu objechania zielonego szlaku. I tak stawili się Raven, silenoz, Triss i Piotrek, który to się do nas dołączył już na miejscu zbiórki. Spod kasztanów wyruszyliśmy około 10.20 kierując się w stronę kaloryfera aby zgarnąć Kingę. Nastąpiły konsultację jak się dostać na zielony, uzupełnienie płynów, gadka szmatka i jazda na niebieski szlak. Po rozgrzaniu opon i przejeździe przez Okólną jedziemy już zielonym szlakiem, który to zaczyna się od podjazdu po którym następuje zjazd (Raven:"co góra zabierze to odda"), pamiętny dla niektórych osób które to miały na nim nieprzyjemne spotkanie z ziemią. W sumie dalej niewiele się dzieje, warto wspomnieć o chacie w Klęku gdzie do sąsiada pływa się łódką. Wjazd na punkt widokowy w dobrej, zjazd, piasek itd. Pierwsze ciekawe miejsce warte omówienia pojawia się gdzieś na wysokości Warszewic, w miejscu gdzie szlak zamienia się w naprawdę pieszy, chociaż paradoksalne łatwiej się go pokonuje jadąc na rowerze. To tutaj dwa tygodnie temu zawróciliśmy się z Marcinem. Tym razem przejechaliśmy to miejsce suchą stopą, a teren podmokły. Atrakcją był mostek zbity z jakiegoś plastiku. Kilkanaście metrów dalej trzeba było zrobić przystanek na czyszczenie kasety (o dziwno tylko Piotrek miał coś w niej). Dalej dojeżdżamy do Parowów Janinowskich na pierwszy postój:

Wszyscy są pod wrażeniem mojego ryżu z serkiem :) Jedziemy dalej, ale po jakimś czasie Mateusz orientuje się, że pojmyliliśmy szlak, więc trzeba się było wrócić, co też czynimy. W międzyczasie Piotrek odjeżdża do Zgierza. Kolonia Niesułków... zostajemy zaatakowani przez stado psów, błyskawicznie odnajdujemy szlak :) aby potem go zgubić. Fajna freeridowa miejscówka jest w tych okolicach, wąwozik, hopki itd. Jedziemy wąwozem, najpier Mateusz bada czy szlak może być po lewo na górze, ja badam stronę przeciwną i to ja mam szczęście odnaleźć szlak. Marcin heroicznie wspina się na zbocze niosąc na swych barkach 12,2kg fulla, bardzo ciężki :):

Jedziemy dalej. W Kolonii Wola-Cyrusowa stajemy na drugi postój, kiełbasa, ciasto drożdżowem soczki, lody, woda, wszystko czego człowiek potrzebuje. Przejeżdżamy lasy, pola, łąki, oczywiście nieprzejezdne i dawno zapomniane przez ludzkość:

Na polu gorąco, umiejętności nabyte w siłach specjlanych przez Marcina pozwalają mu zawiązać kitkę Kingdze zbożem rosnącym w nadmiarze w okolicy (to zdanie jest zajebiście nieskładne :D ). Na łące nie ma ścieżki i jest nierówno, w lesie nie ma niczego i są pająki. Oczywiście jedzie się fajnie :) Przejeżdżamy na północny zachód od Brzezin kierując się w stronę Moskwy w nadzieji na jakieś piwo. Jest stacja jakieś 2km od szlaku ale rezygnujemy z planu na rzecz dalszych sklepów. Napotkany facet w okolicach Plichtów mówi, że w promieniu 15km nic nie ma co oczywiście jest bzdurą bo po upragnione piwo jedziemy do sklepu w Grabini. O jak dobrze :) Ustawiamy ławkę w cień i delektujemy się trunkiem w akompaniamencie podkaszarki. Tutaj Kinga się odziela kierując się do domu a my dalej zielonym szlakiem, który prawie każdy z nas już przejechał na tym odcinku w ramach różnych imprez rowerowych organizowanych w PKWŁ. W Imielniku koniec :) Mission completed. Teraz kierujemy się na grilla na Widzew. Spojrzenie na GPS i wytyczenie nowej trasy zajmuje chwilę, ruszamy.Objeżdżając Łódź od wschodniej strony, przez Stoki dostajemy się do Tesco, robimy zakupy i grillujemy :)

K o m e n t a r z e
Nie mam stu % pewności, ale chyba mijaliśmy się na Plichtowie :)
Wyście kończyli podboje - myśmy zaczynały :)
Pozdrowerek
KOCURIADA
- 04:52 sobota, 30 lipca 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa orzow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]