Xanagaz
Łódź
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37048.74 km
  • Km w terenie: 5964.79 km (16.10%)
  • Czas na rowerze: 81d 07h 16m
  • Prędkość średnia: 18.96 km/h
  • Ranking: pkt 0.000 / 5.0 - punkty 0.000 / 5.0
  • Mój profil.
baton rowerowy bikestats.pl

Aktywni Łodzianie


Są na mapie :)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Xanagaz.bikestats.pl

Archiwum

Rowery

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:347.94 km (w terenie 105.00 km; 30.18%)
Czas w ruchu:16:36
Średnia prędkość:20.96 km/h
Maksymalna prędkość:47.52 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:69.59 km i 3h 19m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 17 czerwca 2013 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 57.11 km (13.00 km teren)
Czas: 03:02 h
Prędkość średnia: 18.83 km/h
Prędkość maksymalna: 45.66 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Odkurzyłem Canyona, nie pamiętam kiedy ostatnim raz na nim jeździłem. FOX przechodził serwis w zimę jakoś a dopiero teraz zobaczyłem jak serwis się udał, wiele się nie zmieniło ;). No mam powiedzieć, kup se full będziesz król. Kto chce kupić Canyona? :)
Piątek, 14 czerwca 2013 | Rower: Merida O.Nine Pro XT-D


Dane wycieczki: 26.04 km (2.00 km teren)
Czas: 01:22 h
Prędkość średnia: 19.05 km/h
Prędkość maksymalna: 33.62 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Jogurtowe - jak dla mnie średnie, podchodziły jakimś białym serkiem a'la mascrapone. Poziomkowo - waniliowe były lepsze.
Wtorek, 11 czerwca 2013 | Rower: Merida O.Nine Pro XT-D


Dane wycieczki: 57.94 km (0.00 km teren)
Czas: 01:48 h
Prędkość średnia: 32.19 km/h
Prędkość maksymalna: 47.52 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Czyli wycieczka z cyklu przyjeżdżają ludzie na szosówkach, w tym ja na góralu i próbuję utrzymać tempo i w miarę dobrze wypaść przy szosowcach. Zmęczyłem się trochę. Skład: Pixon, Strażak, Silenoz, Karol. Marcin odpadł na początku gdyż ustawienia jego silnika przewidywały odcięcie zapłonu przy 30 km/h hehe

Sobota, 8 czerwca 2013 | Rower: Merida O.Nine Pro XT-D


Dane wycieczki: 93.86 km (55.00 km teren)
Czas: 04:53 h
Prędkość średnia: 19.22 km/h
Prędkość maksymalna: 34.82 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Jedna z bardziej rozreklamowanych ustawek, bo z utworzonym wydarzeniem na Fejsie i wpisem nw fr.org. Mimo dobrej reklamy ustawka skusiła tylko 3 rowerzystów, czyli mnie, Tenbashiego o Olka. Miejsce zbiórki, tradycyjnie już przy wypadach na wschód, to Dworzec Łódź Widzew o 8:30. Byłem pierwszy, chwile później dojechał Olek, a zaraz za nim Bartek. Pogoda zachęcała do jazdy, około 20°C, krem na ręce nałożony - można się opalać... a raczej jeździć. Tempo z początku słabe, na co zwraca uwagę Bartek oscylowało wokół 20 km/h. Trzeba było się wkręcić na obroty. Mijamy budowę A1, stoi dokładnie w tym samym miejscu co ostatnim razem, mało się dzieje jak na mega plan rządu rozbudowy autostrad, dróg itd. Jedzie się fajnie, dojeżdżamy do przepustu pod wiaduktem na trasie Łódź - Warszawa i już pojawiają się pierwsze oznaki sytuacji w lesie która jest dość grząska. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że lasy szykują nam prawdziwe eMTeBe. Dojeżdżamy do momentu w którym trzeba przejść na drógą stronę torów. Chłopaki, jednak jakbyśmy pojechali dalej to nie trzeba by przechodzić, tam dalej jest przejazd, sorry ;p hehe. No i dalej w las, im dalej w las tym więcej... wody, kałuż, błota, bagien. Nikt się tego nie spodziewał, padało ostatnio dwa dni temu, a jak było widać las lubi trzymać wodę na wierzchu :) Przeprawa przez ten odcinek do torów zajęła nam trochę, miałem problemy aby się przebić przez jedną rzeczkę. Na pewno komary były zadowolone z naszej obecności. Gdy nareszcie opuściliśmy bagno i dojechaliśmy na w miarę stabilny grunt, można było ciąć dalej. Już po lekkim rozruchu tempo weszło na normalny zakładany poziom około 25 km/h. Wzdłuż torów, bez niespodzianek, dojechaliśmy na pierwszy dzisiejszy popas, pączki w cukierni bardzo dobre, lód z zielonej budki również. Jak na 10 rano w Koluszkach bardzo duży ruch, widać że znaleźliśmy się w centrum tej metropolii ;p Rowerzystów jakby więcej się narobiło ostatnimi czasy, co jest bardzo dobrym znakiem. No i teraz aby nie powtarzać ostatnich tras skierowaliśmy się na wschód od torów. Pierwszy skręt w prawo na tracku za Koluszkami okazał się fatalnym pomysłem. Po ostatnich opadach było tam mnóstwo wody, woda płynęła drogą prowadzącą... do jeziora które utworzyło się po ułożeniu w tym miejscu worków z piaskiem. Tutaj Bartko zalicza swą pierwszą kąpiel błotną. Na pewno nikt nie wyjechał stąd z suchymi skarpetkami i łydkami.Oczywiście takie miejsce wymaga uwieczniania na kartach pamięci, każdy na fotkę się załapał. Zarządziliśmy odwrót do asfaltu i jazdę do najbliższej możliwej drogi w prawo, która to skierowała nas na bocznicę kolejową. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w lesie więc zaproponowałem skręt w pierwszą lepszą ścieżkę która wydawała się w porządku, jednak nie miała końca, w sumie miała ale to było bagno, pojechaliśmy dalej. Lasem... błotnistym lasem. Z tej okazji nawet nakręciliśmy filmik. Prezentuje on nasze umiejętności lotnego pokonywania przeszkód z lądowaniem po kolana w błocie, było fajnie :) Po wyjeździe z jednego lasu, wjeżdżamy do drugiego, który już nie jest tak błotnisty, wręcz piaszczysty, gdyż iglasty. Szybko pokonujemy ten odcinek do Maksymilianowa. Następnie na asfalt który prowadzi aż nas do Rokicin-Kolonia na radlera i lody :) W tym miejscu, Bartek rzuca pomysł, że zjadłby sobie pizzę w Koluszkach, jednak jest jeszcze trochę wcześniej, więc po opuszczeniu miejscówki udajemy się w stronę Koluszek, ale uprzednio skręcamy na zachód w pobliski las. Przez Stare Chrusty i okoliczne pola dostajemy się do pizzerii na zasłużony poczęstunek pizzą gigant (52 cm). Kolejny radlerek i z pełnymi brzuchami, jednak nie obżarci ruszamy w drogę powrotną do domu, wzdłuż torów. To by było na tyle. Kolejny udany wypad. Dzięki! :)





Przejazd (przeprawa?) drogą


Jezioro z worków



Po leśnych wojażach





Popas Rokiciny-Kolonia


Schody technologiczne (???)


W oczekiwaniu na pizzę

Filmik z przeprawy w HD ;p
Niedziela, 2 czerwca 2013 | Rower: Merida O.Nine Pro XT-D


Dane wycieczki: 112.99 km (35.00 km teren)
Czas: 05:31 h
Prędkość średnia: 20.48 km/h
Prędkość maksymalna: 46.16 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

O 10:24 dostałem dziwny telefon od skacowanego człowieka pragnącego wrażeń w postaci jazdy na rowerze "nie szybciej jak 20 km/h". Miałem być na Retkini o 11:30 abyśmy zdążyli na kaloryfer na 12:30... Z grubsza tak też się stało, razem z Silenozem "pognaliśmy" (hehe) w stronę Łagiewnik, już na starcie lekko spóźnieni. Tam czekał na nas Łukasz aka Minor. Chłopaki podobno skacowani, nie było widać. Uzupełniamy bidony i ruszamy wstępnie w kierunku Malinki. Górki, dołki itd. wiadomo - tereny zjeżdżone przez każdego więc nie będę się rozpisywał. W okolicach Glinnika spotykamy drugiego Marcina aka Lunatic. W tym miejscu już pojawia się pomysł aby zrobić setkę kierując się na czerwony szlak, zahaczając po drodze o stawy hodowlane w Ciosnach. Stawy oblegane przez wędkarzy i przeciętnych zjadaczy ryby wszelakiej. Nim dojechaliśmy na stawy Łukasz chciał zrobić zapasy na dzisiejszą setkę w sklepie w Białej, niestety jak to w takich sklepach bywa albo kartą płacić nie można albo jest dolny limit. W tym przypadku był dolny limit, więc Silenoz dostał piękny prezent w postaci 1 litra (soku) do wiezienia w plecaku. Sam Łukasz kupił chyba z pięć batonów aby dobić do 10 zł. Z Ciosen uderzamy do Rosanowa na pierwszego browara dla Silenoza. W tym miejscu następuje dziwna sytuacja. Kolega Lunatic jedzie przed nami, droga prosta. Marcin woła, pokazując że skręcamy do sklepu. Wydaje mi się, że się odwraca i widzi to co Marcin mu pokazuje, jednak Lunatic pojechał dalej. Jedzie, jedzie, aż w końcu znika za górką, zero odwracania. Chłopaki jeszcze przez jakiś czas stoją na drodze w oczekiwaniu na niego. Jednak nic z tego, wchodzimy do sklepu i robimy pierwszy postój, oczywiście komentując zaistniałą sytuację. Minor dostaje wyrzutów sumienia, że chłopaka zostawiliśmy ;p Po wyjeździe ze sklepu kierujemy się czerwonym szlakiem do Grotnik. W Ustroniu stajemy na kilka chwil w sklepie, delektuję się drożdzówką :) Pewnie pojawia się temat Lunatica ;) Tutaj rewidujemy trochę pogląd na dalszą jazdę, niebo dziwnie się chmurzy, Słońce zachodzi. Postanawiamy uderzyć dalej asfaltem w stronę Sobienia a następnie Bełdowa. W tych okolicach czerwony szlak zwykł być bardzo piaszczysty, jednak cywilizacja dotarła i tutaj. Na szczęście nie wylali asfaltu w lesie tylko zrobili szeroką szutrową drogę. Dalej kierujemy się z grubsza na Aleksandrów. Silenoz powoli umiera, bełkocze coś o jedzeniu, browarze, ogólne narzekanie na życie i w ogóle ;p Po dojechaniu do ścisłego centrum zatrzymujemy się w Polo Markecie, nasz malkontent pożywia się kabanosami i wstępnie nawet narzuca dobre tempo. Mam jedną teorię na temat tego tempa, było po prostu z górki i do tego z wiatrem hehe. Tak sobie jedziemy z prędkością powyżej 30 km/h aż to skrzyżowania na którym odbijamy w lewo kierując się na lody na Złotnie. Oczywiście kolejka jak za PRL, ale każdy kto był i spróbował wie, że na prawdę warto. Odtsliśmy swoje słuchając jakiejś blondyny, gadała non stop od momentu kiedy weszła do kolejki do momentu kiedy wsadziła sobie w usta loda, szkoda że wcześniej o tym lodzie dla niej nie pomyśleliśmy... Po lodach ruszamy dalej w kierunku Konstantynowskiej. Tutaj odłącza się od nas Łukasz a my jedziemy najpierw na pizzę na Retkińską, niestety rowerzyści niemile widziani, gdyż nie można przeprowadzić roweru przez salę aby usiąść sobie w ogródku, trudno. Pojechaliśmy do Fiero na Kusocińskiego 67. Jak już naoliwią stół to pizzeria na prawdę fajna, chociaż cenowo wypada drogo. No i mają piwo z puszki, Z PUSZKI !!! Do tego drogie. Jako, że jesteśmy rozsądnymi rowerzystami pojechaliśmy do sklepu a następnie na Lublinek. Tam w towarzystwie komarów zrobiliśmy po dwa. Długo nie zabawiliśmy, zaczęło się ściemniać... ale spokojnie - to nie od piwa. Co dalej... czas wracać. Obrałem trasę low profile i udałem się do domu żegnając Marcina na Retkińskiej. Nim pożegnanie nastąpiło pojechaliśmy oddać butelki, gdyż jak wspomniałem jesteśmy rozsądni. Koleś w sklepie zarzuca gadkę, że to butelki nie od niego, ale mi przyjmie bo kolega u nas kupuje :)