Xanagaz
Łódź
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37048.74 km
  • Km w terenie: 5964.79 km (16.10%)
  • Czas na rowerze: 81d 07h 16m
  • Prędkość średnia: 18.96 km/h
  • Ranking: pkt 0.000 / 5.0 - punkty 0.000 / 5.0
  • Mój profil.
baton rowerowy bikestats.pl

Aktywni Łodzianie


Są na mapie :)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Xanagaz.bikestats.pl

Archiwum

Rowery

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2008

Dystans całkowity:273.38 km (w terenie 158.00 km; 57.80%)
Czas w ruchu:14:56
Średnia prędkość:18.31 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:34.17 km i 1h 52m
Więcej statystyk
Środa, 31 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 39.42 km (25.00 km teren)
Czas: 01:48 h
Prędkość średnia: 21.90 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Impreza jak się patrzy, "szampan" za 6PLN, słońce, plaża, kobiety... :D A tak na poważnie to tylko dwie pierwsze rzeczy były prawdziwe co do czwartej to nie sprawdzałem :D Zbiórka o 11:30 na mostku w Arturówku gdzie stawiło się 6 osób. Krótka jazda po zamarźniętym stawie i w drogę do Łagiewnik Nowych na większy staw. Powrót poprzez jakieś wsie do Łagiewnik właściwych, długa jazda po lesie... nie chce mi się pisać :D Szampan w Modrzewiaku i do domu. Jakaś wysoka średnia wyszła :)

Podsumowując rok zrobiłem 4685,43km w 242godz

Wtorek, 30 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 4.32 km (0.00 km teren)
Czas: 00:14 h
Prędkość średnia: 18.51 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Dziś pojechałem wpłacić kasę do banku na poczet nowopowstającego roweru, szczegóły może wkrótce. Sigma jak działała tak działa, czyli nie działa za dobrze bo przerywa, Sigmie gratulujemy 1106 DTS!
Wtorek, 23 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 73.00 km (35.00 km teren)
Czas: 03:30 h
Prędkość średnia: 20.86 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Sigmie gratulujemy liczników bezprzewodowych, mam nadzieję, że to tylko baterie szwankują a nie licznik. Relacja później.

Dziś z moim Czarnym Bratem obczaliliśmy traskę, a właściwie miejsce, podane przez Rafał87 z ForumRowerowego.org. Rozchodzi się o pewne górki na trasie zielonego szlaku w okolicach Ostrowa pod Łaskiem. Na trasę wyruszyliśmy około 12:40 spod Makro. Uderzyliśmy przez Zdrowie, ulicę Konstantynowską, Retkinię by pojechać wzdłuż torów prowadzących z dworca Łódź Kaliska na Pabianice. Po drodze radziliśmy sobie z wiatrem i błotem ale nie daliśmy rady wylanej rzecce kilka kilometrów przed Pabianicami (uwidocznione na zdjęciach). Następnie przejechaliśmy przez przejazd i już byliśmy na ul. Partyzanckiej w Pabianicach. Ledwo dojechaliśmy w składzie bo Pixon chciał się pod ciężarówkę wpakować za co został pięknie wyzwany przez kierowcę :). Dalej było szybko i nudno aż wjechaliśmy na zielony szlak, który po pewnym myku polegającym na skróceniu trasy doprowadził nas do Róży (kolejne zdjęcia). Z Róży pojechaliśmy przez większość czasu szlakiem na Ldzań, w mieście przerwa na "prężenie penisa" :D Wszyscy ludzie tacy mili tam byli, nawet jeden miejscowy podszedł do nas na małą pogawędkę o tym gdzie jest kopalnia piasku i że jego syn tam na 3 metry skacze, ale hardkor nie :]. W tym momencie zaczęło coś się jebać z moim licznikiem, raz działał, raz nie, w sumie trochę kilometrów gdzieś po drodze zgubiłem. Pojechaliśmy dalej szlakiem, za młynem w prawo, trochę po lesie i pięknie po lewej stronie pokazały nam się zajebiste tereny, podjazdy, single, hopki, techniczne ścieżki - cud malina normalnie :). Elegancko Pixon sobie tam studio urządził i cykał fotki chyba przez 5 minut. Czułem w kościach bliskość kopalni i po kilku minutach już byliśmy na miejscu. Na plaży zrobiliśmy kilka fotek i zaczeliśmy się zbierać. Słońce zdąrzyło już się schować za linią drzew. Szybka decyzja co do wariantu trasy i jedziemy. Wracaliśmy szlakiem, aby odbić z niego na Barycz i po konsultacji z tubylcami dojechaliśmy do Kolumny i na drogę numer 14, którą wracaliśmy do Łodzi. Tempo było solidne jak na tą porę roku i opony. Tętno średnie na odcinku Kolumna Łódź pewnie miałem w okolicach 155ud/min, jak to niektórzy mówią - "konkret". W półzmroku mijaliśmy Dobroń, Chechła by dojechać do Pabianić już w ciemnościach. Po wjeździe do Łodzi i skorzystaniu ze ścieżki rowerowej na Włókniarzy wiatr się wzmógł. Po kilkudziesięciu minutach byłem już w domu a Pixon jeszcze pedałował, by do niego dotrzeć.

Kilometrów pewnie mam tyle ile podałem a co do tętna to średnie wyniosło 139ud/min. Teraz tylko czekam na zdjęcia i je wstawię.

Poniedziałek, 15 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 12.87 km (0.00 km teren)
Czas: 00:46 h
Prędkość średnia: 16.79 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Miasto, bezprzewodowy licznik już dane nalicza z opóźnieniem a i robi się coraz zimniej, ale za pół roku wyskok w góry...



... nie mogę się doczekać :D
Sobota, 13 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 43.29 km (30.00 km teren)
Czas: 03:03 h
Prędkość średnia: 14.19 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Dzisiejsza ustawka z Ravenem i Muchozilim zaczęła się o jedenastej na dworcu Kaliskim. Po posmarowaniu kremem twarzy i dopompowaniu zawieszenia przez Ravena ruszyliśmy we wcześniej nie zaplanowaną trasę. Miały być okolice lasów Chechła ale było zbyt wietrznie i zimno na taką wycieczkę. Wstępnie ruszyliśmy na Zdrowie by po nim zawitać na poligon. Z poligonu ruszyliśmy na lublinek przez okoliczne pola na których zgubiłem drogę w dosłownym sensie tego słowa znaczeniu i musieliśmy się przez nie przedzierać. Po przedostaniu się na Konstantynowską znaleźliśmy się na Nowym Józefowie. Z niego daliśmy na oczyszczalnię ścieków nad Nerem i przy torach a czasem po rurach ciepłowniczych dostaliśmy się na lublinek. Objechaliśmy go zaczynając od końca pasu startowego i skończywczy na okolicach lotniska wojskowego. Uznaliśmy, że dzień jeszcze młody i udaliśmy się przekraczając Pabianiską na Rudzką. Zanim dobiliśmy na Górę, zrobiliśmy sobie małą przejażdżkę po kanale Neru, niestety traf chciał, aby Muchoziliemu przyszło coś do głowy i wjechał sobie w wodę, a że dno jest zarośnięte mchem to niestety jedna nogą została całkowicie zamoczona. Wjechaliśmy na nią, a właściwie wdrapaliśmy się od stronu Starorudzkiej (chciałem po prostu zobaczyć jak zjazd z tamtej strony wygląda - było lajtowo). Po dostaniu się na górę zjechaliśmy na dół i z powrotem na górę by cynkąć parę fotek. Zjechaliśmy w okolicę Restauracji... no dobra, ja zjechałem, Raven zdriftował po spadnięciu łańcucha poza kasetę i zakleszczeniu się między piastą a wspomnianą kasętę i przy okazji urwaniu jednej szprychy, a Muchozili zszedł po zerwaniu się łańcucha, trzeba mieć pecha. Naprawienie łańcuchów trochę zajęło a ja ten czas wykorzystałem na chwilę relaksu w postaci skakania na hopce z bardzo przyjemnym lądowaniem. Po ofoceniu mojego pięknego lotu skierowaliśmy się na Lublinek, Retkinię oraz Zdrowie by tutaj rozstać się z Ravenem i następnie z Muchozilim na róg Legionów i Zielonej aby zakończyć dzisiejszą bardzo udaną wyprwawę.


Średnie tętno to 131ud/min.



Hopka na Rudzkiej 1 i 2
Czwartek, 11 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 31.12 km (20.00 km teren)
Czas: 01:59 h
Prędkość średnia: 15.69 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Tuż przed historią myśli ekonomicznej dostaję SMSa od Pixona czy to aby nie pora iść na rower. Po końcu wykładu i opuszczeniu kolejnego wraz z ćwiczeniami udałem się do domu a potem na jazdę. Około 13:45 już byliśmy w drodze na poligon by to odszukać jakiś kawał żelastwa który prawdopodobnie już został rozkradziony i mogli byśmy sobie szukać w nieskończoność. Poszwędaliśmy się po oklicznych traktach i pojechaliśmy na Lublinek a dokładniej do lasu "lublinkowskiego" albo "lublińskiego" ;) Ja sobie trochę poskakałem, Pixon też coś tam oderwał się od ziemi. Lądowania wciąż nie wychodzą tak jakbym chciał, może będzie lepiej. Po kilkunastu minutach pojechaliśmy objazd lotniska, błoto jak chuj nie ma co, z Pixonowych oponek 2.0 nagle zrobiły się przynajmniej 2.5" :D Ślisko też było, nie ma co. Po odjeździe pojechaliśmy umyć rowery co by to jakoś wyglądały, były wstępne plany aby się na Pietrynie trochę polansować ale nikomu po drodze nie było więć spokojnie rowery można było umyć. Później po dojeździe na Retkinię i Zdrowie każdy pojechał w swoją stronę. Tętno jak na zimę i budowanie podstawy na sezon znowu coś wysokie - 137ud/min, następnym razem trzeba poluzować poślady i dać się wydymać przez lepszych :D (aby nie było "Księga aforyzmów i przysłów" punkt 136 :D)



PS. Zapomniałem najważniejszego, Pixon zaliczył piękną glebę na poligonie zachaczając się o drut kolczasty, w sumie po krótkiej rozmowie nikt nie wiedział jak to się stało, ale OTB było piękne :D Heheheh
Środa, 10 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 9.88 km (3.00 km teren)
Czas: 00:34 h
Prędkość średnia: 17.44 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Miasto na 2.35 - jeździ się tragicznie
Sobota, 6 grudnia 2008 | Rower:


Dane wycieczki: 59.48 km (45.00 km teren)
Czas: 03:02 h
Prędkość średnia: 19.61 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Elo, elo 1.250

Ustawiliśmy się początkowo o 10:00 na Kaloryferze w składzie Bartek, Muchozili i Raven. Później już na parking na Okólnej dojechałem ja i Pixon. Chłopaki się trochę zdziwili, że wyruszam na swoich zimówkach w teren, Pixon nie był gorszy i miał równie zacną zimówkę z tyłu. Już w pełnym składzie około 11:30 ruszyliśmy w głab lasu łagiewnickiego. Poruszaliśmy się w okolicach wąwozu i zjazdu do jeziorka. Muszę przyznać, że śliskie liście i 1.25 to nie jest dobre połączenie, ale nie będę narzekać bo nie mogę, inni mogą ja muszę pozostać twardy :D. Po objeździe północnej części lasu ruszyliśmy na Smardzew gdzie było równie terenowo jak w Łagiewnikach. Teraz udaliśmy się do lasu szczawińskiego nad rzeczkę nad którą to obowiązkowo trzeba w lato zrobić ognisko, Pixon podobno funduje wódkę, więc nie ma co - trzeba być. Ja mogę zafundować zapałki. Z lasu pojechaliśmy w okolice Białej trzymając się czerwonego szlaku, po drodzę odłączyła się ekipa i już w towarzystwie Pixpna uderzaliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Zgierza na "pyszną tortillę" :D Po pośiłku zjedzonym w Firmie asfaltem dojechaliśmy do kwatery głównej na Radogoszczu. Pixon w niej został a ja Włókniarzy popędziłem do domu. Jak na zimę tętno średnie wysokie, wyniosło 137ud/min.