Wpisy archiwalne w kategorii
Świeradów 2011
Dystans całkowity: | 193.82 km (w terenie 95.50 km; 49.27%) |
Czas w ruchu: | 16:55 |
Średnia prędkość: | 11.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.02 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 38.76 km i 3h 23m |
Więcej statystyk |
Sobota, 20 sierpnia 2011 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Dane wycieczki:
46.11 km (32.00 km teren) Czas: 03:50 h
Prędkość średnia: 12.03 km/h
Prędkość maksymalna: 74.02 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Po odjechaniu większości ekipy zostałem z Kingą. W piątek się leniliśmy aby oszczędzać siły na dzisiejszy dzień. Wycieczka się udała, pogoda była idealna do jazdy, Słońce świeciło ale nie było zbyt ciepło, maks 20°C. Tradycyjnie wjechaliśmy asfaltem prowadzącym do Polany Izerskiej, Kinga po drodze wjeżdżała niebieskim, ja w połowie niebieskiego wybrałem wariant asfaltowy. Z Polany zjechaliśmy asfaltem na Halę Izerską która jest ogromna, na jej terenie znajduje się Chatka Górzystów która serwuje zajebiste naleśniki, naczekaliśmy się na nie, oj naczekaliśmy... ale było warto. Z Chatki wybraliśmy się dalej na południe w stronę Schroniska Orle, po drodze jednak odbijamy na Izerkę spotykając znajomego z którym byliśmy nad morzem, jaki ten świat mały :) Sama trasa doprowadziła nas na Bukowiec, po drodze jest wszystko czego oczekuje się od gór, techniczny podjazd, zjazd, szybka ścieżka, bajera :) Następnie dojeżdżamy do Orlego. Po uzupełnieniu zapasów wody kierujemy się Szklarską Drogą do kopalni Stanisław, z kopalni czerwonym aż na Polanę i znowu zjazd, koniec :)
Tak oto minęły nam dni na jeździe po górach, dzięki ekipie :) Następnym razem będzie trzeba wcześniej planować trasy, kilka razy niefortunnie je dobieraliśmy nie wiedząc co nas czeka za zakrętem, czy będę prowadził rower czy nie? Wpadnę w błoto po ośki? Ogólnie trasy były super ale więcej planowania nie zaszkodzi :)
Tak oto minęły nam dni na jeździe po górach, dzięki ekipie :) Następnym razem będzie trzeba wcześniej planować trasy, kilka razy niefortunnie je dobieraliśmy nie wiedząc co nas czeka za zakrętem, czy będę prowadził rower czy nie? Wpadnę w błoto po ośki? Ogólnie trasy były super ale więcej planowania nie zaszkodzi :)
Czwartek, 18 sierpnia 2011 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Dane wycieczki:
59.97 km (24.00 km teren) Czas: 04:43 h
Prędkość średnia: 12.71 km/h
Prędkość maksymalna: 74.02 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Jedziemy na singla i przejeżdżamy w całości a nie kawałkami, tak też zrobiliśmy. Dojechaliśmy asfaltem prowadzącym do Nowego Mesta aby skręcić w prawo tuż za granicą w singla który kończy się nad miejscem wypoczynku dla okolicznych mieszkańców. Po dojechaniu do Mesta kierujemy się w las na początek singla. Po dość długim podjeździe znajdujemy się u bram raju dla rowerzystów :)
Zaczeliśmy na południe od miasta. Kierunek wschód, na początku pod górkę, myślę sobie "co to za singiel pod górkę? Chyba jedziemy pod prąd, bo przecież nikt normalny nie jeździ singlem pod górkę..." Dojazd do asfaltu w zasadzie jest nudny. Dalej za asfaltem robi się lekko z górki, pod górkę i końcówka z powrotem na asfalt jest ciekawa gdyż teren pofalowany i wreszcie czuć flow :) Po ponownej wjeździe na asfalt czeka nas długi podjazd, następnie zjazd i następny odcinek singla prowadzący do Chatki Hubertka... jest po prostu zajebisty, razem z Pixonem przejechaliśmy go dwa razy, mówię wam - trzeba jechać i poczuć ten flow :) Coś zajebistego. Za Chatką również odcinek fantastyczny aż do "beczki" Flow czuć wszędzie, sorry za powtórzenia "flow" ale nigdy nie jechałem tak dobrze przygotowaną traską. Jedyne czego mi brakowało to hopki, z kilku górek można się lekko wybić ale to nie jest to, hopki na tej trasie byłyby idealnym urozmaiceniem, albo jakiś "nort shory", pochylnie itd. Ale i bez tych atrakcji singiel i tak jest super :) Za "beczką" odcinek jest pod górkę, w sumie nudy aby pod koniec nabrać wysokości i praktycznie zjechać na parking z którego wyruszyliśmy. Swoją drogą dobry pump track z tego singla :)
Podsumowując z całej pentli tylko kilka odcinków jest godnych uwagi, nie ma co startować z Mesta, lepiej zjechać ze Smreka i zacząć od odcinka prowadzącego do Chatki i dalej.
Po dojechaniu na parking zatrzymujemy się na naradę dot. obrania trasy powrotnej. Zdecydowaliśmy o wariancie terenowym. Przejeżdżamy jeszcze raz początek trasy prowadzącej do asfaltu którym to kierujemy się na górę w stronę Smreka. Pierwszy wariant był aby dojechać czerwonym asfaltowym szlakiem do niebieskiego pieszego prowadzącego na Smreka ale po drodzę pojawił się skrót... czyli podprowadzanie roweru po... kurwa nie wiem kto wymyślił ten skrót :) Oszczędziliśmy albo i nie, pewnie nie, kilkanaście minut. Nikt nie pomyślał, że Stopa kuśtyka i lepiej jechać ale cóż, uwielbiam nasze zdolności wybierania hardkorowych tras :) Idziemy kilkaset metrów co chwila podnosząc rower nad jakimiś tamami czy czymś, ogólnie dupa :) Po wjeździe na leśną drogę kierujemy się bezpośrednio na Smreka, po drodze widzimy co by nas czekało na niebieskim szlaku, podejście w błocie, dobrze że go nie wybraliśmy. Z góry jedziemy niebieskim a później zielonym na Łącznik i zaczynamy zjazd asfaltem, rekordy prędkości padły. Tutaj miał również miejsce wypadek o którym wspomniałem w poprzednim wpisie. Magda niefortunnie wyszła z zakrętu rozbijając kask na trzy części, siniacząc się, rowerowi rónież się dostało. Także moi drodzy, uważąjcie na szybkich zjazdach asfaltem, szczególnie na z dupy wyprofilowanych zakrętach wyrzucających na zewnętrzną. Po opatrzeniu Magdy przez pogotowie kierujemy się do Willi Patryka na odpoczynek i leczenie ran. Dzień mimo to wszyscy zaliczają do udanych :)
Zaczeliśmy na południe od miasta. Kierunek wschód, na początku pod górkę, myślę sobie "co to za singiel pod górkę? Chyba jedziemy pod prąd, bo przecież nikt normalny nie jeździ singlem pod górkę..." Dojazd do asfaltu w zasadzie jest nudny. Dalej za asfaltem robi się lekko z górki, pod górkę i końcówka z powrotem na asfalt jest ciekawa gdyż teren pofalowany i wreszcie czuć flow :) Po ponownej wjeździe na asfalt czeka nas długi podjazd, następnie zjazd i następny odcinek singla prowadzący do Chatki Hubertka... jest po prostu zajebisty, razem z Pixonem przejechaliśmy go dwa razy, mówię wam - trzeba jechać i poczuć ten flow :) Coś zajebistego. Za Chatką również odcinek fantastyczny aż do "beczki" Flow czuć wszędzie, sorry za powtórzenia "flow" ale nigdy nie jechałem tak dobrze przygotowaną traską. Jedyne czego mi brakowało to hopki, z kilku górek można się lekko wybić ale to nie jest to, hopki na tej trasie byłyby idealnym urozmaiceniem, albo jakiś "nort shory", pochylnie itd. Ale i bez tych atrakcji singiel i tak jest super :) Za "beczką" odcinek jest pod górkę, w sumie nudy aby pod koniec nabrać wysokości i praktycznie zjechać na parking z którego wyruszyliśmy. Swoją drogą dobry pump track z tego singla :)
Podsumowując z całej pentli tylko kilka odcinków jest godnych uwagi, nie ma co startować z Mesta, lepiej zjechać ze Smreka i zacząć od odcinka prowadzącego do Chatki i dalej.
Po dojechaniu na parking zatrzymujemy się na naradę dot. obrania trasy powrotnej. Zdecydowaliśmy o wariancie terenowym. Przejeżdżamy jeszcze raz początek trasy prowadzącej do asfaltu którym to kierujemy się na górę w stronę Smreka. Pierwszy wariant był aby dojechać czerwonym asfaltowym szlakiem do niebieskiego pieszego prowadzącego na Smreka ale po drodzę pojawił się skrót... czyli podprowadzanie roweru po... kurwa nie wiem kto wymyślił ten skrót :) Oszczędziliśmy albo i nie, pewnie nie, kilkanaście minut. Nikt nie pomyślał, że Stopa kuśtyka i lepiej jechać ale cóż, uwielbiam nasze zdolności wybierania hardkorowych tras :) Idziemy kilkaset metrów co chwila podnosząc rower nad jakimiś tamami czy czymś, ogólnie dupa :) Po wjeździe na leśną drogę kierujemy się bezpośrednio na Smreka, po drodze widzimy co by nas czekało na niebieskim szlaku, podejście w błocie, dobrze że go nie wybraliśmy. Z góry jedziemy niebieskim a później zielonym na Łącznik i zaczynamy zjazd asfaltem, rekordy prędkości padły. Tutaj miał również miejsce wypadek o którym wspomniałem w poprzednim wpisie. Magda niefortunnie wyszła z zakrętu rozbijając kask na trzy części, siniacząc się, rowerowi rónież się dostało. Także moi drodzy, uważąjcie na szybkich zjazdach asfaltem, szczególnie na z dupy wyprofilowanych zakrętach wyrzucających na zewnętrzną. Po opatrzeniu Magdy przez pogotowie kierujemy się do Willi Patryka na odpoczynek i leczenie ran. Dzień mimo to wszyscy zaliczają do udanych :)
Środa, 17 sierpnia 2011 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Dane wycieczki:
29.13 km (14.00 km teren) Czas: 02:46 h
Prędkość średnia: 10.53 km/h
Prędkość maksymalna: 67.77 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Dzisiejszy dzień był skoncentrowany na dojeździe na singla po czeskiej stronie Izerów. Wyruszyliśmy tradycyjnie czerwonym szlakiem podjazdowym po asfalcie, aby z niego zboczyć i pojechać na Łącznik, mijając po drodze byłe przejśćie graniczne. Dalej fajnym technicznym podjazdem niebieskim szlakiem na Smrek. Na samym szczycie sjesta i sesja zdjęciowa. Następnie cały czas niebieskim aż do asfaltu po stronie czeskiej. Niebieski zaczął się fajnie (zakaz jazdy dla roweró zobowiązuje), techniczny zjazd doprowadzający do ścieżki aby po kilkusetmetrach zmienić się w całkowicie pieszy szlak ciągnący się po kamieniach i korzeniach. Końcówka niebieskiego przejezdna i przyjemna w jeździe, mająca swój koniec na asfaltowej drodze, zjechaliśmy kilkaset metrów do singla który odbija w prawą stronę. Następnie na rozwidleniu w lewo i znaleźliśmy się na trasie łączącej Świeradów z Nowym Mestem, po przekroczeniu asfaltu dalej singlem aż do jeziorka. Następnie do sklepu w Meście obładować się piwami by asfaltem do Świeradowa przejeżdżając obok kolejki gondolowej.
Napierdalamy...
I opierdalamy się :)
Gondolą na Stóg za 22PLN :)
Wieża na Smreku
Hmmm...?
Zjazd niebieskim
W lewo w dół niebieski pieszy, prosto nie wiadomo co
Źródełko na niebieskim
Pieszy niebieski
Końcówka niebieskiego
Koniec naszego niebieskiego
Sjesta w Nowym Mieście
Nowe Mesto - rynek
Napierdalamy...
I opierdalamy się :)
Gondolą na Stóg za 22PLN :)
Wieża na Smreku
Hmmm...?
Zjazd niebieskim
W lewo w dół niebieski pieszy, prosto nie wiadomo co
Źródełko na niebieskim
Pieszy niebieski
Końcówka niebieskiego
Koniec naszego niebieskiego
Sjesta w Nowym Mieście
Nowe Mesto - rynek
Wtorek, 16 sierpnia 2011 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Dane wycieczki:
37.36 km (16.50 km teren) Czas: 03:26 h
Prędkość średnia: 10.88 km/h
Prędkość maksymalna: 55.75 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Pora na dzień drugi. Startujemy na podjazd, 7km podjazd, (czerwony szlak) będący świetną rozgrzewką , chociaż takowa nie była potrzebna bo od rana całkiem przyjemna pogoda zachęcała do jazdy. Po drodze badamy możliwość wspięcia się niebieskim szlakiem. Pixon rzecze, że nie można jechać, więc dalej asfaltem aż do Polany Izerskiej. Z polany jedziemy na wcześniej już wybrany czerwony szlak pieszy, gdyby nie było tam tak mokro to na pewno byłoby o wiele przyjemniej. Chyba nie było nikogo kto by ukończył go o suchej stopie.
Pixon opuścił rower przez kierownicę wpadłszy po ośkę w bagno, ja również wpadłem po ośkę i dodatkowo po kostkę w bagno. Po pokonaniu tego odcinka siadamy na krótki posiłek przed następnym podjazdem (2km) na Sine Skałki. Na Skałkach sesja zdjęciowa bo obok takich krajobrazów nie przechodzi się obojętnie. Następnym celem na szkalu jest "Stasiu", sesja zdjęciowa jak najbardziej. "Półmetkiem" jest Wysoki Kamień, widać z niego wspaniałą panoramę Szklarskiej Poręby... sesja zdjęciowa :) Z Kamienia drogą powrotną czerwonym szlakiem do Rozdroża Pod Zwaliskiem, z którego kierujemy się zielonym hardkorowym do Rozdroża Izerskiego. Początek zielonego nie zapowiadał się jakoś wyjątkowo, jednakże po kilkuset metrach zaczęło się na prawdę ciekawie. Mokro, ślisko, nieprzewidywalnie, próby jechania kończyły się na drzewach albo na boku, jechaliśmy na kilku odcinkach co by nie kusić losu :) Po zjeździe kierujemy się na asfalt, który łagodnym spadkiem doprowadza nas do Świeradowa.
W tle pieszy niebieski, z przodu czerwony asfaltem
Wyciąg na Świeradowiec
Widok na górną stację na Stogu Izerskim
Mountain Patrol :D
Bagiennoczerwony szlak pieszy
Z głodu nie zginiesz
Błoto po ośki
Zza krzaka
Rozkminka po przeprawie przez bagna
Pozdjazd na Sine Skałki
Na Sinych Skałkach
Widok z Sinych Skałek
Stanisław
Chatka Górzystów w Stanisławie :p
Widok z Wysokiego Kamienia na Szklarską
W Żabce 1,5PLN, w schronisku 5,5PLN :)
Zielony szlak do Rozdroża Izerskiego
Pixon opuścił rower przez kierownicę wpadłszy po ośkę w bagno, ja również wpadłem po ośkę i dodatkowo po kostkę w bagno. Po pokonaniu tego odcinka siadamy na krótki posiłek przed następnym podjazdem (2km) na Sine Skałki. Na Skałkach sesja zdjęciowa bo obok takich krajobrazów nie przechodzi się obojętnie. Następnym celem na szkalu jest "Stasiu", sesja zdjęciowa jak najbardziej. "Półmetkiem" jest Wysoki Kamień, widać z niego wspaniałą panoramę Szklarskiej Poręby... sesja zdjęciowa :) Z Kamienia drogą powrotną czerwonym szlakiem do Rozdroża Pod Zwaliskiem, z którego kierujemy się zielonym hardkorowym do Rozdroża Izerskiego. Początek zielonego nie zapowiadał się jakoś wyjątkowo, jednakże po kilkuset metrach zaczęło się na prawdę ciekawie. Mokro, ślisko, nieprzewidywalnie, próby jechania kończyły się na drzewach albo na boku, jechaliśmy na kilku odcinkach co by nie kusić losu :) Po zjeździe kierujemy się na asfalt, który łagodnym spadkiem doprowadza nas do Świeradowa.
W tle pieszy niebieski, z przodu czerwony asfaltem
Wyciąg na Świeradowiec
Widok na górną stację na Stogu Izerskim
Mountain Patrol :D
Bagiennoczerwony szlak pieszy
Z głodu nie zginiesz
Błoto po ośki
Zza krzaka
Rozkminka po przeprawie przez bagna
Pozdjazd na Sine Skałki
Na Sinych Skałkach
Widok z Sinych Skałek
Stanisław
Chatka Górzystów w Stanisławie :p
Widok z Wysokiego Kamienia na Szklarską
W Żabce 1,5PLN, w schronisku 5,5PLN :)
Zielony szlak do Rozdroża Izerskiego
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Dane wycieczki:
21.25 km (9.00 km teren) Czas: 02:10 h
Prędkość średnia: 9.81 km/h
Prędkość maksymalna: 65.40 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Na początek kilka słów o samej mieścinie. Pełno w niej niemieckich turystów, tak w wieku emerytalnym, na witrynach wszystko tłumaczone na niemiecki, prawa rynku - Niemiec zrozumie - Niemiec kupi. Nie mam niczego za złe ;) Ludzi w naszym wieku policzyć można na palcach. Bardzo mało rowerzystów, po takich terenach spodziewałem się rowerzysty w każdej knajpce... No właśnie "knajpki". Jeżeli coś jest czynne do 22 to znaczy, że jest już zamknięte około 21. Lepiej się przygotujcie na takie niespodzianki. Nawet jak się dzwoni i dowiaduje do której czynne to nic nie da - i tak zamkną. NIE POLECAM KARCZMY POD ŚWIERKIEM, drogie jedzenie, kiepskiej jakości i zamykają po 21. Natomiast Piwniczka u Wioli to pyszności :) Tereny do jazdy niesamowite, jak już się człowiek dalej zapuści w stronę Szklarskiej to nie chce wracać :) Tam również więcej rowerzystów do których często podnosi się rękę w geście "co jest pięć", oczywiście pada też słowo "ahoj" bo nie wiesz czy spotykasz Czecha czy Polaka, a może Niemca.
Zjazdy i podjazdy, nigdy się tak nie ujechałem, człowiek czuje, że jest w GÓRACH. Szczególnie na zielonym pod Stóg Izerski, nie wiem jakie tam jest nachylenie ale jest hardkorowo :)
Teraz ekipa, która licznie się stawiła. Ja z Triss, Pixon z chickenową oraz Stopa z siostrą Pixona, pary dobrałem przypadkowo :p.
Jak na pierwszy dzień wybraliśmy sobie bardzo górską trasę. Z bazy pojechaliśmy zielonym, po drodze trzeba było zmieniać warianty trasy. Do tej pory, w sumie to chyba cały czas, trasę wybieraliśmy na zasadzie pieszy szlak... jedziemy - będzie hardkorowo :) Dziewczyny, nie wszystkie ;), nie wiedziały że są w górach i chciały po płaskim. Nawigatorzy wiedzieli, że są w górach i chcieli hardkorowo, wyszło jakoś po środku. Pojechaliśmy zielonym na północ który po kilku modyfikacjach doprowadził nas do singla budowanego po polskiej stronie (więcej można znaleźć na EMTB). Trasa wygląda zajebiście, jak na stan robót, będzie fajnie :) Z singla pojechaliśmy na drogę prowadzącą do schorniska pod Stogiem Izerskim która jest jednym wielkim podjazdem o jakimś masakrycznym nachyleniu, dobrze że są źródełka po drodze :) Daliśmy radę, prowadzenia było mało (ogólnie w grupie), ale powiem wam, że podjeżdżać na 17kg rowerze nie jest łatwo. W samym schornisku rewia mody, laseczki w szpilkach przyszły się pokazać na 1km nad poziomem morza... +100 do lansu :) Następnie pokierowaliśmy się na czerwony szlak który okazał się fajną błotno kamienistą traską poprowadzoną w malowniczej okolicy. Prowadził nas on do Polany Izerskiej, gdzie zaczyna się zjazd do samego Świeradowa, szybki zjazd. To na nim padały nasze grupowe rekordy prędkości i na nim zdarzył się jeden poważniejszy wypadek. Ludzie na pewno mieli stracha przechodząc obok rowerzystów jadących 70km/h i więcej. W tym dniu pogoda nam nie sprzyjała. Po asfalcie płynęła woda... ale jak już się tak przyspieszyło do 50km/h to nawet nie chlapało po twarzy :) Zdecydowanie najprzyjemnieszy moment tej wycieczki.
Pixon wraca, ja w tle, z objazdu części wykończonego singla który jest mega!
Ile ta cała impreza singlowa kosztuje, a jazda za darmo
Sam singiel gdzies w środku
To tutaj zaczyna się podjazd na Stóg
Zdjęcia strasznie spłaszczają a było kazacko pod górkę :p
Ale łydy :p
Odpoczynek gdzieś w pod koniec najstromszego odcinka
Grupowa fota przy schronisku
Czerwony ze schroniska
Zjazdy i podjazdy, nigdy się tak nie ujechałem, człowiek czuje, że jest w GÓRACH. Szczególnie na zielonym pod Stóg Izerski, nie wiem jakie tam jest nachylenie ale jest hardkorowo :)
Teraz ekipa, która licznie się stawiła. Ja z Triss, Pixon z chickenową oraz Stopa z siostrą Pixona, pary dobrałem przypadkowo :p.
Jak na pierwszy dzień wybraliśmy sobie bardzo górską trasę. Z bazy pojechaliśmy zielonym, po drodze trzeba było zmieniać warianty trasy. Do tej pory, w sumie to chyba cały czas, trasę wybieraliśmy na zasadzie pieszy szlak... jedziemy - będzie hardkorowo :) Dziewczyny, nie wszystkie ;), nie wiedziały że są w górach i chciały po płaskim. Nawigatorzy wiedzieli, że są w górach i chcieli hardkorowo, wyszło jakoś po środku. Pojechaliśmy zielonym na północ który po kilku modyfikacjach doprowadził nas do singla budowanego po polskiej stronie (więcej można znaleźć na EMTB). Trasa wygląda zajebiście, jak na stan robót, będzie fajnie :) Z singla pojechaliśmy na drogę prowadzącą do schorniska pod Stogiem Izerskim która jest jednym wielkim podjazdem o jakimś masakrycznym nachyleniu, dobrze że są źródełka po drodze :) Daliśmy radę, prowadzenia było mało (ogólnie w grupie), ale powiem wam, że podjeżdżać na 17kg rowerze nie jest łatwo. W samym schornisku rewia mody, laseczki w szpilkach przyszły się pokazać na 1km nad poziomem morza... +100 do lansu :) Następnie pokierowaliśmy się na czerwony szlak który okazał się fajną błotno kamienistą traską poprowadzoną w malowniczej okolicy. Prowadził nas on do Polany Izerskiej, gdzie zaczyna się zjazd do samego Świeradowa, szybki zjazd. To na nim padały nasze grupowe rekordy prędkości i na nim zdarzył się jeden poważniejszy wypadek. Ludzie na pewno mieli stracha przechodząc obok rowerzystów jadących 70km/h i więcej. W tym dniu pogoda nam nie sprzyjała. Po asfalcie płynęła woda... ale jak już się tak przyspieszyło do 50km/h to nawet nie chlapało po twarzy :) Zdecydowanie najprzyjemnieszy moment tej wycieczki.
Pixon wraca, ja w tle, z objazdu części wykończonego singla który jest mega!
Ile ta cała impreza singlowa kosztuje, a jazda za darmo
Sam singiel gdzies w środku
To tutaj zaczyna się podjazd na Stóg
Zdjęcia strasznie spłaszczają a było kazacko pod górkę :p
Ale łydy :p
Odpoczynek gdzieś w pod koniec najstromszego odcinka
Grupowa fota przy schronisku
Czerwony ze schroniska