Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2008
Dystans całkowity: | 410.26 km (w terenie 78.00 km; 19.01%) |
Czas w ruchu: | 19:28 |
Średnia prędkość: | 21.07 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 37.30 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
Piątek, 28 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
4.83 km (0.00 km teren) Czas: 00:21 h
Prędkość średnia: 13.80 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Miasto
Poniedziałek, 24 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
15.88 km (0.00 km teren) Czas: 00:44 h
Prędkość średnia: 21.65 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Z kilogramem kremu na twarzy po mieście
Niedziela, 23 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
12.89 km (7.00 km teren) Czas: 00:52 h
Prędkość średnia: 14.87 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Niedziela, 16 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
100.08 km (1.00 km teren) Czas: 04:03 h
Prędkość średnia: 24.71 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Łódź - Łask - Szadek - Lutomiersk - Konstantynów - Łódź
KIlka chwil po 11 SMS od Silenoza czy gdzieś jedziemy dziś, nie ma problemu, przesłałem SMS dalej i odpowiedź od pewnej osoby była "nie przyjade, bo sie znowu na padanie zanosi" - zainteresowani wiedzą co jest pięć :D hehehe. O 12 spod McD's na Retkini grupa sztuk dwie wyrusza w drogę. Właściwie od momentu startu aż do Szadku cały czas wiało w naszą stronę, raz z lewej, raz z prawej a raz frontalnie w twarz. Średnią i tak mieliśmy niezłą jak na tazkie warunki bo coś około 22,5km/h. Za Szadkiem to już inna bajka była. Prędkości powyżej 30km/h na stałe zagościły na licznikach i średnia podskoczyła do końcowej czyli coś około 24,5-25km/h. Kilkadziesiąt minut później, już w Łodzi, na Brusie nachodzi refleksja dlaczego by setki nie zrobić dziś? W tym miejscu dystans był około 80km. Padł pomysł, aby się wbić do Pixona, więc SMS aby wybadać sytuacje. Później już po drodze na wysokości stawów przy Traktorowej łapię snejka. Myślę nic strasznego, sklei się i jazda dalej. Nie było to takie proste. W końcu jakoś sobie poradziłem i popatrzyłem jak Silenoz wysączył browarka. W tym momencie SMS, że nasa miejscówka nieczynna jest i trzeba jechać do Firmy. Nam już się trochę nie chciało więć powrót. Powietrze zaczyna uciekać i na wysokości stacji Łukoilu na Aleksandrowskiej dętkę kleję po raz drugi i jak się wydaje po raz ostatni. Po dojechaniu do domu powietrze i tak zeszło ale 100km dziś zostało zrobione.
4379km w tym roku już zrobione, może uda się dobić do 5000 :)
I nie padało! :)
KIlka chwil po 11 SMS od Silenoza czy gdzieś jedziemy dziś, nie ma problemu, przesłałem SMS dalej i odpowiedź od pewnej osoby była "nie przyjade, bo sie znowu na padanie zanosi" - zainteresowani wiedzą co jest pięć :D hehehe. O 12 spod McD's na Retkini grupa sztuk dwie wyrusza w drogę. Właściwie od momentu startu aż do Szadku cały czas wiało w naszą stronę, raz z lewej, raz z prawej a raz frontalnie w twarz. Średnią i tak mieliśmy niezłą jak na tazkie warunki bo coś około 22,5km/h. Za Szadkiem to już inna bajka była. Prędkości powyżej 30km/h na stałe zagościły na licznikach i średnia podskoczyła do końcowej czyli coś około 24,5-25km/h. Kilkadziesiąt minut później, już w Łodzi, na Brusie nachodzi refleksja dlaczego by setki nie zrobić dziś? W tym miejscu dystans był około 80km. Padł pomysł, aby się wbić do Pixona, więc SMS aby wybadać sytuacje. Później już po drodze na wysokości stawów przy Traktorowej łapię snejka. Myślę nic strasznego, sklei się i jazda dalej. Nie było to takie proste. W końcu jakoś sobie poradziłem i popatrzyłem jak Silenoz wysączył browarka. W tym momencie SMS, że nasa miejscówka nieczynna jest i trzeba jechać do Firmy. Nam już się trochę nie chciało więć powrót. Powietrze zaczyna uciekać i na wysokości stacji Łukoilu na Aleksandrowskiej dętkę kleję po raz drugi i jak się wydaje po raz ostatni. Po dojechaniu do domu powietrze i tak zeszło ale 100km dziś zostało zrobione.
4379km w tym roku już zrobione, może uda się dobić do 5000 :)
I nie padało! :)
Piątek, 14 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
22.86 km (0.00 km teren) Czas: 00:52 h
Prędkość średnia: 26.38 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
1.25 na obręczach i średnia trochę w górę, gdyby nie wiatr byłoby więcej.
Środa, 12 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
31.48 km (0.00 km teren) Czas: 01:15 h
Prędkość średnia: 25.18 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Wtorek, 11 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
25.89 km (10.00 km teren) Czas: 01:16 h
Prędkość średnia: 20.44 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Niedziela, 9 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
76.34 km (40.00 km teren) Czas: 04:01 h
Prędkość średnia: 19.01 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Jesienny Orient by Wiki.
Zapisy zaczęto przyjmować od 9:30, na miejsce dotarłem około 9:50, po zapisaniu się chwila oczekiwania i mapy rozdano. Rozpoczęła się burza mózgów nad optymalną trasą która to miała mieć coś około 40km (yyyy... jasne). I tak z tej burzy nic nie wyszło więc trzeba ruszać, po ruszeniu dostaję sygnał, że jeszcze nie czas i czekam jakieś 3 minuty by zabrać się z Pixonem i Kingą która to nie chce założyć bloga :D. Pierwszym celem został punkt 4, który to miał mieć coś współnego z przepustem pod torami, my sobie znaleźliśmy inny przepust - dla pieszych :) Wyjątkowym zbiegiem okoliczności tam też był kod, ale jak można się było spodziewać odpowiedź nie została uznana. Później chyba był punkt 13, na razie nic nie jest wiadomo czy odpowiedź została zaliczona czy nie. Następnie odwiedziliśmy punkt 14, również nie wiem czy dobry kod spisaliśmy. Teraz kierujemy się na oczko wodne w punkcie 5, by z niego udać się do punktu 16. Jakby ktoś znalazł kompas w starej żwirowni przy punkcie 8 to proszony jest o kontakt :). Później było nudno i kolejne punkty zostawały za nami. Po szybkiej jeździe na Strykowskiej (pod 40km/h na liczniku było) na punkcie 2 spotkaliśmy pierwszą ekipę w składzie Lazy, Xzibi i kilku gości jeszcze , których nie znam :) Xzibi próbował zmylić trop dorzucając kolejny duży kamień, ale jego poczucie winy nie pozwoliło mu tak tego zostawić i kamień wylądował na swoim poprzednim miejscu ;) W punkcie 17 kod miał być na uschniętej wierzbie, która nie było uschnięta, wybaczamy. W punkcie 20 drewnianej altany trochę szukaliśmy, właściwie znaleźliśmy coś drewnianego ale to nie było to. Wcześniej, aby dobić się z punktu 12 do 20 wytyczyliśmy nowe szlaki, obok nas przebiegała piękna ubita droga, a my władowaliśmy się w największe chaszcze w okolicy. W drodze na punkt 6 jakoś nikt nie zauważył, że manifest zgubiłem, dopiero na postoju sokole oko Pixona dostrzegło braki, ruszyłem na poszukiwania i na szczęście znalazłem. Swoją rogą dziwne, że osoby jadące za mną nie dostrzegły, że manifest mi upadł :> Teraz uderzamy na punkt 6 spisać kod a następnie do Łagiwenik na zbocze saneczkowe, żwirownie i coś tam geodezyjnego. Potem prosto do "biura zawodów" oddać manifest i rozpocząć właściwą część imprezy pt."Kiełbasa, browary i inne towary" :D. Na miejscu czekał już na nas Silenoz - trochę się wystał, ale to wszystko wina (na kogoś trzeba zwalić, nie?)Wikiego, który myślał, że wiariant optymalny jest mniejszy od rzeczywiście optymalnego i wszyscy się wyrobią w 1,5-2 godziny. Szybkie rozdzielenie zadań: Kinga, Pixon i Silenoz jazda po kiełbase a ja rozpalam ognisko w czym pomaga mi Lazy. Na szczęście Bar Pod Modrzewiem ma świetną infrastrukturę, było czym rozpalić i czym dokładać. Oczywiście słyszałem pesymietyczne głosy, że nie uda się rozpalić, ale służba w Marines robi swoje :D. Czas szybko mijał i robiło się coraz zimniej, ale przynajmniej głodni nie byliśmy, no może jedna osoba była ;) Po kilku pętach kiełbasy i podobnej ilości browarków trzeba ustalić co dalej. Wstępne ustalenia oparły się o pub Mefisto na retkini. Jak się później okazało Kinga ma wolny pokój w akademiku, więc jazda na Politechniki. Po drodzę odwiedzamy Real w wiadomych celach a ja przy okazji wymieniam dętkę w tempie ekspresowym. Teraz już w pełni zaopatrzeni jedziemy bawić się dalej. Na tym opis kończę, kto nie był niech żałuje. Zdjęcia uwieczniające nasze poczyniania będą później.
Zapisy zaczęto przyjmować od 9:30, na miejsce dotarłem około 9:50, po zapisaniu się chwila oczekiwania i mapy rozdano. Rozpoczęła się burza mózgów nad optymalną trasą która to miała mieć coś około 40km (yyyy... jasne). I tak z tej burzy nic nie wyszło więc trzeba ruszać, po ruszeniu dostaję sygnał, że jeszcze nie czas i czekam jakieś 3 minuty by zabrać się z Pixonem i Kingą która to nie chce założyć bloga :D. Pierwszym celem został punkt 4, który to miał mieć coś współnego z przepustem pod torami, my sobie znaleźliśmy inny przepust - dla pieszych :) Wyjątkowym zbiegiem okoliczności tam też był kod, ale jak można się było spodziewać odpowiedź nie została uznana. Później chyba był punkt 13, na razie nic nie jest wiadomo czy odpowiedź została zaliczona czy nie. Następnie odwiedziliśmy punkt 14, również nie wiem czy dobry kod spisaliśmy. Teraz kierujemy się na oczko wodne w punkcie 5, by z niego udać się do punktu 16. Jakby ktoś znalazł kompas w starej żwirowni przy punkcie 8 to proszony jest o kontakt :). Później było nudno i kolejne punkty zostawały za nami. Po szybkiej jeździe na Strykowskiej (pod 40km/h na liczniku było) na punkcie 2 spotkaliśmy pierwszą ekipę w składzie Lazy, Xzibi i kilku gości jeszcze , których nie znam :) Xzibi próbował zmylić trop dorzucając kolejny duży kamień, ale jego poczucie winy nie pozwoliło mu tak tego zostawić i kamień wylądował na swoim poprzednim miejscu ;) W punkcie 17 kod miał być na uschniętej wierzbie, która nie było uschnięta, wybaczamy. W punkcie 20 drewnianej altany trochę szukaliśmy, właściwie znaleźliśmy coś drewnianego ale to nie było to. Wcześniej, aby dobić się z punktu 12 do 20 wytyczyliśmy nowe szlaki, obok nas przebiegała piękna ubita droga, a my władowaliśmy się w największe chaszcze w okolicy. W drodze na punkt 6 jakoś nikt nie zauważył, że manifest zgubiłem, dopiero na postoju sokole oko Pixona dostrzegło braki, ruszyłem na poszukiwania i na szczęście znalazłem. Swoją rogą dziwne, że osoby jadące za mną nie dostrzegły, że manifest mi upadł :> Teraz uderzamy na punkt 6 spisać kod a następnie do Łagiwenik na zbocze saneczkowe, żwirownie i coś tam geodezyjnego. Potem prosto do "biura zawodów" oddać manifest i rozpocząć właściwą część imprezy pt."Kiełbasa, browary i inne towary" :D. Na miejscu czekał już na nas Silenoz - trochę się wystał, ale to wszystko wina (na kogoś trzeba zwalić, nie?)Wikiego, który myślał, że wiariant optymalny jest mniejszy od rzeczywiście optymalnego i wszyscy się wyrobią w 1,5-2 godziny. Szybkie rozdzielenie zadań: Kinga, Pixon i Silenoz jazda po kiełbase a ja rozpalam ognisko w czym pomaga mi Lazy. Na szczęście Bar Pod Modrzewiem ma świetną infrastrukturę, było czym rozpalić i czym dokładać. Oczywiście słyszałem pesymietyczne głosy, że nie uda się rozpalić, ale służba w Marines robi swoje :D. Czas szybko mijał i robiło się coraz zimniej, ale przynajmniej głodni nie byliśmy, no może jedna osoba była ;) Po kilku pętach kiełbasy i podobnej ilości browarków trzeba ustalić co dalej. Wstępne ustalenia oparły się o pub Mefisto na retkini. Jak się później okazało Kinga ma wolny pokój w akademiku, więc jazda na Politechniki. Po drodzę odwiedzamy Real w wiadomych celach a ja przy okazji wymieniam dętkę w tempie ekspresowym. Teraz już w pełni zaopatrzeni jedziemy bawić się dalej. Na tym opis kończę, kto nie był niech żałuje. Zdjęcia uwieczniające nasze poczyniania będą później.
Piątek, 7 listopada 2008 | Rower:
Jazda z Marcinem5611. Tempo lajtowe
Dane wycieczki:
27.71 km (0.00 km teren) Czas: 01:32 h
Prędkość średnia: 18.07 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Jazda z Marcinem5611. Tempo lajtowe poprzez Włókniarzy, Pabianicką, Dubois, Lublinek, Maratońską, Wyszyńskiego, jakaś tam co nie pamiętam i Włokniarzy do domu. Jakość zdjęcia żenada, ale to za nami to supernowoczesny terminal na Lublinku.
Wtorek, 4 listopada 2008 | Rower:
Dane wycieczki:
25.48 km (0.00 km teren) Czas: 01:17 h
Prędkość średnia: 19.85 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min