Niedziela, 15 sierpnia 2010 | Rower: NOX Eclipse SLT v3 (11.04.2011)
Ognisko w Ldzaniu
Dane wycieczki:
104.89 km (35.00 km teren) Czas: 04:47 h
Prędkość średnia: 21.93 km/h
Prędkość maksymalna: 44.92 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Pomysłodawca Pixon wczoraj rozesłał informacyjnego SMSa. Ja wiadomość przekazałem dalej i dzięki temu na miejscu zbiróki pojawili się Doktorek, Pixon ps. strupek, ja, Puca, Lazy, Bikeluq, Karotti, Silenoz. Z miejsca ustawki na Retkini udaliśmy się w stronę GOŚu, przez Gorzew i Górkę pobianicką dostaliśmy się na czerwony szlak. W Żytowicach pierwszy kontrolny postój w tamtejszym sklepie. W Janowicach odbijamy w lewo, drogi głównie piaszczyste. Kilka kilometrów lasem doprowadza nas do Kolumny, tutaj już full wypas: piwo, kiełbasa, Cola, woda, lody, ciasto, keczup, musztarda, nektarynki, Burn. Teraz kierujemy się w strone Ldzania szukać miejscówki na ognisko, pierwsza była dość silnie obsadzona, ale następna wprost idealna. Współnymi siłami zbieramy opał i rozpoczynamy konsumpcję. Czas mija, Słońce zaszło, deszczyk kropi, atmosfera strasznie duszna. Po wygaszeniu ogniska jedziemy na sklep koło młyna wyrzucić śmieci. Tam odjeżdżają od nas Doktorek i Silenoz. Reszta ekipy jedzie w las otaczający kopalnię piasku w Rokitnicy, robimy kilka podjazdów oraz zjazdów, odpoczywamy na pustyni wybierając jednocześnie najdogodniejszy wariant drogi, który doprowadzi nas na Złotno na wspaniałe lody za jedyne 3zł :) Droga została wybrana i jakoś tak szybko pod 40km/h docieramy do Dobronia Małego, następnie Markówka i nie mam pojęcia jak docieramy do Górki Pabianickiej. I teraz uwaga, main event tej wycieczki - Gleba Pixona :) Otóż co nastąpiło. Gdy Pixon chciał nam zrobić zdjęcie trzymał jedną ręką apart (trzymał go do końca :D ) a drugą kierownicę. Głównym sprawcą wypadku podejrzewa się przeskoczenie łańcucha na blacie co spowodowało glebę, wszyscy hamują i rozpoczynają akcję ratunkową. Pixon coś sobie tam jęczy ale ekipa zachowuje zimną kręw, jedni wyciągają stopę z przedniego koła, drudzy polewają wodą rane w łokciu jak się później okazało głęboką na 5cm. Byli i tacy cwaniacy co chcieli nogę wyszarpać ale Pixon jednoznacznie dawał znać, że to zły pomysł. Konkluzja była taka: dobrze że to tylko Revo i Prolocki, prawdopodobnie to uchroniło stopę od większych obrażeń, oczywiście już później przewidywaliśmy co by się stało gdyby zamiast Revo były Aero z mosiężnymi nyplami :) Karotti poratowało Pixona jakimś specyfikiem który ma coś współnego z wodą utlenioną, nikt do końca nie wiedział co to było :) Teraz kwestia aparatu, Pixon trzymał go prawie do samego końca, mimo gleby aparat nadal działa, został lekko potłuczony tylko. Z Rowerem gorzej, ale i tak nie jest źle, ubytki w szprychach to około 6-7 sztuk, manetka zarysowana i jeszcze kilka detali. Po odkręceniu hamulca, opatrzeniu rany, uporaniu się z pozostałymi szprychami ruszyliśmy na lody :)
K o m e n t a r z e
Znajome tereny. Fajnym miejscem na ognisko jest również Rokitnica. Wystarczy czerwonym szlakiem jechać od Kolumny, a będziecie przejeżdżać. :)
radek3131 - 11:50 poniedziałek, 23 sierpnia 2010 | linkuj
Pytam bo myślałem, że X to tylko jeździ z na... ;)
Tenbashi - 16:37 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj
a ja przed oczami mam tylko jedno: wielką dziurę w łokciu Pixona. Jest ogromna, ale podobno nie jest śmiertelna... A ta stopa w kole pomiędzy szprychami ;/ Chyba wolę jednak inne atrakcje na trasie.
karotti - 01:07 poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | linkuj
Gleba była bo faktycznie łańcuch przeskoczył - widziałem. Widziałem też cudownie ratowany aparat XD
Lazy - 20:24 niedziela, 15 sierpnia 2010 | linkuj
Komentuj