Xanagaz
Łódź
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37048.74 km
  • Km w terenie: 5964.79 km (16.10%)
  • Czas na rowerze: 81d 07h 16m
  • Prędkość średnia: 18.96 km/h
  • Ranking: pkt 0.000 / 5.0 - punkty 0.000 / 5.0
  • Mój profil.
baton rowerowy bikestats.pl

Aktywni Łodzianie


Są na mapie :)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Xanagaz.bikestats.pl

Archiwum

Rowery

Sobota, 1 marca 2014 | Rower: Schwinn Mesa GS

Do czegoś gdzie kiedyś stał dom Reymonta

Dane wycieczki: 90.00 km (40.00 km teren)
Czas: 04:30 h
Prędkość średnia: 20.00 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min



Pierwszy wypad w ogóle z Rowerowymi Sobotami, kiedyś musiał nastąpić. Jak już przyjechałem na miejsce zbiórki dowiedziałem się, że nikt nie wierzył w moje przybycie, nieładnie Panowie hejterzy. Znowu zdecydowałem się przyjechać na mieszczuchu, aby pokazać jak twardy jestem :D Oprócz mnie na start przybyło jakieś 23 osoby, w tym znajome twarze z Facebooka oraz JJ, Barto, Grzesiek i Maciek. Ekipa jak na 1 marca zebrała się solidna, zima chyba już nie wróci. Odnośnie temperatury to od pewnego momentu jechałem tylko w koszulce + rękawki. Wyruszaliśmy około 10.20 kierując się w stronę Andrzejowa, już na tym etapie żałowałem, że nie wziąłem czegoś co ma SPD. Jazda w terenie bez SPD mija się z celem, rower ucieka spod stop, co chwila trzeba poprawiać pozycje. Nie mam weny na razie, dopiszę później :)

2014.03.03. Wena chyba wróciła, zamontował w Meridze kierę, mostek oraz pedały, sprawdziłem limit siodła (około 102kg) i dobrze się nastroiłem. Ruszyliśmy nawet szybkim tempem, oczywiście zawsze ktoś w ogonie się trzymał ale zwykle czekaliśmy albo zwalnialiśmy tempo. Atmosfera dopisywała, pogoda również, ludzie strzelali zdjęcie za zdjęciem (Maćkowi nawet aku padł). W sumie na tym etapie nie ma za bardzo o czym pisać, jechaliśmy se... aż do pierwszego postoju. Tuż na prostej przed sklepem odstawiłem wszystkich panów cwaniaków na podjeździe, kondycję robić a nie się opr... ! :) Po dojeździe do sklepu sprawdziliśmy czy Kasztelan pilnuje i był! Także nie było wyjścia, schowaliśmy się na uboczu i jazda. Reszta gadała o tym jak zaoszczędzić 15 gramów. Mam to za sobą, dalsze odchudzanie roweru będzie niewspółmierne finansowo do uzyskanych gramów, poluje na karbonowego fulla :) Piwko, bułeczka i zbieramy się na południe w stronę Karpina... Karpin kojarzy mi się z czymś takim:
http://www.youtube.com/watch?v=_qbBgWgqN6w
Jakieś manieczkowe klimaty. Dalej mniejszym bądź większym terenem dojechaliśmy do celu. Nienawidzę jeździć po polu, szczególnie na miejskim rowerze, polne klimaty są nie dla mnie. Jednak na pewnym mostku zrobił nam się klimat :) Ludzie zaczęli przejeżdżać przez jakiś pseudo wodospad, Seba wpadł... Skończyło się na reklamówkach w butach. Osobiście się nie pokusiłem o dodatkową rozrywkę i stałem jak Pro na mostku obserwując resztę. Niedługo po tym była następna przerwa, trochę dużo tych przerw, była coś koło 13-14 a my dopiero nakręcone 50 km, kiepsko. Następnie jakimś polem, chaszczami itd. dojechaliśmy do upragnionego asfaltu. Jak mi go nigdy nie brakuje tak dziś czekałem z utęsknieniem na jakikolwiek asfalt. Potem zobaczyliśmy sobie jakieś jeziorko i z powrotem na asfalt. Pod wspomnianym sklepem ekipa rozdzieliła się na tę która już pojechała do Łodzi i resztę w postaci mnie, Barta, JJ, Grześka i chyba Mateusza którzy jeszcze nie mieli dość, no i Artur z nami też pojechał. Dalej niestety telefon mi padł i track się urwał. A to dziwne bo rano jeszcze miał kilka kresek, bywa. Pokręciliśmy się po lasach, po których fatalnie mi się jechało i zamykałem tyły. Brak SPD bardzo dokuczał no i doszedł zapychający się błotnik, w pewnym momencie czułem się jakbym zarzucił blat z przodu, kiedy tak na prawdę jechałem na młynku. Wyjechaliśmy gdzieś w okolicach Kaletnika i uderzyliśmy na drogę wzdłuż torów do Łodzi. Niestety w lesie za Gałkówkiem miałem na tyle dość, że odpuściłem. Artur opuścił nas chwilę wcześniej, a ja z Grześkiem odłączyłem się w Justynowie. Chłopaki pojechali dalej obok torów a my z Grzesiem na piwko na stację w Andrespolu :) Piwko, parówki i buła to jest to! Pogadaliśmy chwilę, niestety wszystkie budki były zajęte więc przyszło nam pić na peronie hehe :) Dalej wbiliśmy się na Jędrzejowską i do domu.
Wypad dobry tylko rower lekko do dupy. Następny wyjazd już na Meridzie bo szkoda marnować jej potencjał :)






K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]