Xanagaz
Łódź
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37048.74 km
  • Km w terenie: 5964.79 km (16.10%)
  • Czas na rowerze: 81d 07h 16m
  • Prędkość średnia: 18.96 km/h
  • Ranking: pkt 0.000 / 5.0 - punkty 0.000 / 5.0
  • Mój profil.
baton rowerowy bikestats.pl

Aktywni Łodzianie


Są na mapie :)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Xanagaz.bikestats.pl

Archiwum

Rowery

Niedziela, 9 sierpnia 2009 | Rower: NOX Eclipse SLT v3 (11.04.2011)


Dane wycieczki: 28.09 km (3.00 km teren)
Czas: 01:20 h
Prędkość średnia: 21.07 km/h
Prędkość maksymalna: 39.90 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Powypoczywać na młynek wraz z Triss i jej siostrą, niestety długo nie zabawiliśmy bo komarów było od zaje... ;]
Sobota, 8 sierpnia 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 12.82 km (3.00 km teren)
Czas: 00:50 h
Prędkość średnia: 15.38 km/h
Prędkość maksymalna: 33.07 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Pomysłodawca dzisiejszego ogniska: Stopa
Ekipa: Stopa, ja, Triss z siostrą, Silenoz i Darek oraz Cortez
Wstępnie impreza była montowana na około 19. Nikogo oprócz mnie i Marcina na poligonie nie zastaliśmy. Szybkie SMS co jest i Lazego nie będzie a od Darka nie dostaję odpowiedzi ale ostatecznie przyjeżdża. Telefon od Kingi, że nadjeżdża z siostrą później napotykając na swojej trasie Corteza. Fakty są takie, że jak człowiek kupi sobie pięć piw to i tak przynajmniej 2 mu sępy wypiją i tak też się stało. Oprócz tego przegrałem walkę z drewnem i teraz mogę się pochwalić "pizdą" nad okiem. Oczywiście wizyta policji po cywilnemu jest nieodzownym elementem ogniska. I tak też się stało w dzisiejszym przypadku. Najpierw myśleliśmy, że to Straż Miejsca, później jak zauwazyliśmy cywilny samochód myśleliśmy, że ktoś sobie po prostu przyjechał ale jak zaczał kierować się w naszą stronę podejrzenia padły na policję po cywilnemu. Dwaj mili panowie kazali zmniejszyć ognisko i sobie odjechali ;] Oczywiście głównym palaczem na ognisku byłem ja, w promieniu 100 metrów od ogniska drewna już nie ujrzycie. Aaaaa... zapomniałbym - swoje ekscecy na strzelnicy odwalał jakiś goły gość, niezły zjeb :D To by było na tyle, zdjęcia pewnie gdzieś wypłyną ;]
Piątek, 7 sierpnia 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 25.28 km (10.00 km teren)
Czas: 01:17 h
Prędkość średnia: 19.70 km/h
Prędkość maksymalna: 46.12 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Około godziny 17 Silenoz przyjeżdża do mnie na swoim naprawionym amorze, który wstępnie działa gorzej niż zepsuty ale naprawiony jest wygodniejszy ;] Chwila dmuchania... amortyzatora ;) i możemy jechać. Przez Limankę i park jakiś tam, nie chce mi się teraz sprawdzać co to dostajemy się do Arturówka. Następnie kierujemy się trasą maratonu w kierunku kościoła, wcześniej docieramy do kapliczek ale tam nie było wody więc na cel bierzemy kościół. Z kościoła już trzeba było jechać na piwko. Polecam sklep na krańcówce, ceny porównywalne z tymi na stacjach benzynowych. Skończyło się na jednym u Parówy. Dopinamy szczegóły dotyczące sobotniego ogniska. Marcin jedzie do Rosanowa bawić się w drwala a ja jadę do domu szykować się na randkę ;]
Czwartek, 6 sierpnia 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 101.89 km (40.00 km teren)
Czas: 04:53 h
Prędkość średnia: 20.86 km/h
Prędkość maksymalna: 51.25 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Około 11 wybyłem z domu w celach "miastowych". 12 punkt 15 telefon do Stopy w sprawie oblookania części Paco. Spotykamy się na Gdańska/Zielona i udajemy się na Gdańską 112 do dystrybutora części Paco. W jego odnalezieniu pomaga nam Pixon, który to na Allegro wyszukuje telefon do gościa gdyż na bramie nie ma ani śladu, że w tejże znajduje się jakiś dystrybutor części rowerowych. Po telefonie gość schodzi do nas i prawadzi do swej jamy. Kilkanaście minut gadki i Stopa decyduje się na sztycę i może w przyszłości ramę ale na pewno nie różową jak taki jeden z Łodzi ;). Pada pomysł piwka. W sumie czemu nie i po kupnie udajemy się na Zdrowie w celach konsumpcyjnych. Niewiedzieć czemu Stopa prosi o coś do picia innego niż piwo - dostaje Fantę. Gadka szmatka na ławce nad stawem i w niej już pojawia się pomysł ogniska. Dowiedziałem się tylko tyle, że Stopa jest już umówiony i nie będę mu zawracał głowy ogniskiem i którym jeszcze nie wiedziałem. Po kilkudziesięciu minutach udajemy się każdy w swoją stronę. Jakoś tak w międzyczasie dostaję SMS od Pixona czy jadę z Guciem robić setkę - nie pojechałem. Pojawia się pomysł spotkania w Łagiewnikach na jazdę - zostaje przyjęty. Mieliśmy się spotkać o 19.30 na Kaloryferze. Tak aby obejrzeć TdP i mieć czas dla siebie na przygotowania ;) Oglądając tę nudną szosę zdecydowałem, że wyjadę wcześniej - wyjechałen około 18 kierunek Łagiewniki. Już wiedziałem, że jednak nie jeździmy tylko jedziemy na działę do Silenoza na ognisko. Podczas mojej jazdy do Łagiewnik Pixon dzwoni i zawraca mi dupę abym kupił piwo i kiełbanę dla mnie i Marcina. Kiełbasę kupiłem i woziłem ją półtorej godziny jazdy w Łagiewnikach ;] Jeżeli przed jazdą nie była słona to po niej na pewno ;] Przed osiągnięciem destynacji dzwonię do Triss czy aby nie wybiera się z nami - nie odbiera. Później dzwonię jeszcze raz - nie odbiera. Dobra... w dupę ;] Jadę sam. Najpierw udałem się do Arturówka, później trasą maratonu do wodopoju przy stawie niedaleko kościoła - wody brak. Jakoś przeżyłem - jadę do kapliczek. A tam również wody brak - ja jebe, człowiek daje z siebie dużo bo wie, że czeka na niego zimna zdatna do picia woda a gdy już jest na miejscu to dupa. W końcu przy kościele wodopój był czynny. Zrobiłem co miałem zrobić i w drogę na hopki przy stawach - tam gdzie Daro miał problemy ;) Poskakałem chwilę i następnym celem są Jagody. Do spotkania mam jeszcze dużo czasu. Podjeżdżam sobie trasą którą wiedzie hopkowa ścieżka aby oblookać stan tychże. Chwila odpoczynku na górze i jazda w dół. Zaliczam prawie wszystkie hopki, oprócz hopek o mało co nie zaliczyłbym drzewa. W mgnieniu oka zahamowałem założyłem kontrę i witamy wśród żywych ;] Trasa przejechana raz. Z powrotem na górę. Teraz już zaliczyłem wszystkie hopki i nawet fajnie było - podobało mi się :D Trzeci raz na górę i ostatni raz zjeżdżam - bajerka. Teraz kieruję się trasą maratonu obok klasztoru na podjazd przy kapliczkach. Pokonuje go na stojąco i teraz wiem, że jest to męczące robić podjazdy na stojąco, nie wiem dlaczego ludzie myslą że ktoś jest gość jeżeli robi podjazdy w siodle. Dla mnie teraz ktoś jest gość kto robi podjazdy na stojąco. Żółtym szlakiem dojeżdżam na Uskok. Tutaj widzę jakiś gości łatających dętkę. Jadę dalej na Kaloryfer napić się i poczekać na Pixona. Po jakimś czasie przyjeżdżają goście z Uskoku. Jeden na Krosie zwraca moją uwagę z powodu niezłego obtarcia na plecach, myślę sobie czy on aby nie skakał na Krossie na Uskoku - jak się później skakał i coś tam gadał że sobie kupi zbroje i dalej będzie latał. Powodzenia i krzyż na drogę ;] Dostaję SMS od Kingi, że nie przyjedzie po została uziemniona przez hamulce i Szalonego Chemika ;] Trudno jakoś przeżyję. Pixon przyjeżdża lekko spóźniony - jedziemy do Rosanowa na ognicho. Gadamy, gadamy i Pixon postanawia zrobić podjazd przy kapliczkach na stojąco - jakoś mu się udaje ale na górze muszę go reanimować ;) hehehe ;] W doł i jedziemy do Rosanowa. Jak zwykle Pixon zjebał i zrobiliśmy takie koło, że to bania mała - szkoda pisać. Wreszcie dojeżdżamy do Rosanowa i w Kaktusie zaopatrujemy się w siedem Żubrów - średnio trzy na głowę. Marcin czeka na nas już przy kościele. Ja z niewybalansowanym rowerem (kolejne siedem Żubrów przydałoby się na drugiej stronie kiery ;] ) jakoś docieram na miejsce ogniska. Zostajemy przywitani po królewsku, znosimy drewno i palimy!!! Ognisko zakończyło się 3:0 dla jedzenia w pojedynku z Pixonem. Dwa razy kiełbana wylądowała w ogni i raz rozlało się trochę piwa ;] Po napełnieniu żołądków (niektórzy nie napełnili :D ) wyruszamy z Pixonem w stronę Zgierza odwiedzić tamtejszego Maka. Docieramy w tempie ekspresowym. Teraz już jest 4:0 dla jedzenia - tym razem rozlał się Szejk. O 23:45 Pixon mi się oświadcza - sam byłem w szoku :D (mówiłem, że bez echa to się nie obejdzie ko... lego :D ) Z Maka jedziemy do Pixona po moje świecidełko. Po opuszczeniu pałacu Pixona jadąc Zgierską spotykam Stopę który wraca z miasta. Oczywiście ma mi za złe, że nie zaprosiłem go na ognisko ;] To by było na tyle - wracamy do tradycji opisywania wycieczek ;]

Zdjęcia prezentują zajebiste ognisko i równie zajebistych chłopaków ;] Oraz najnowszej generacji systemy oświetleniowe tak tajne, że nie mogę o nich pisać ;]


Wtorek, 4 sierpnia 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 12.63 km (0.00 km teren)
Czas: 00:42 h
Prędkość średnia: 18.04 km/h
Prędkość maksymalna: 30.75 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Poniedziałek, 3 sierpnia 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 22.77 km (0.00 km teren)
Czas: 01:17 h
Prędkość średnia: 17.74 km/h
Prędkość maksymalna: 29.35 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Wczoraj pojechałem po characz na poczet Soczystych a dziś do Silenoza zrobić piwko i stwierdzić, że ogólnie jest chujnia ale jakoś trzeba przeczekać. Napęd w NOXie już wyczyszczony, teraz trzeba rower wyjściowo umyć i walnąć jakąś szosę ;]
Sobota, 1 sierpnia 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 51.13 km (0.00 km teren)
Czas: 02:48 h
Prędkość średnia: 18.26 km/h
Prędkość maksymalna: 51.25 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Najpierw z Silenozem umówiliśmy się u Stefana około 13. Tam również miał pojawić się Darek. Na piętnaście minut przed czasem dostaje telefon od Marcina, że on musi jeszcze wrócić na chatę sprawdzić coś ważnego. Więc przez Zdrowie jadę do niego aby już później z nim uderzyć do Poniatowskiego spotkać się z Darkiem. W pełnym składzie lajtowo toczymy się do Stefana, aby dowiedzieć się że za zrobienie amorka liczy sobie 140zł. Później do Łagiewnik. Gdzieś na początku Łagiewnik Marcin opuszcza nas bo jego amortyzator już nie nadaje się do niczego. Zostaliśmy z Darkiem i postanawiamy zrobić zółty szlak z Arturówka do Kapliczek. Szlak został przejechany i wracamy do Arturówka gdzie się rozdzielamy. Ja wracam do domu porobić za szofera a Marcin już pije ;] Po załatwieniu spraw dołączam do niego i kolegi na Lublinku i też piję ;] Oczywiście gril obowiązkowy. Po grilu i długotrwałych negocjacjach skończyło się na połówce Żołądkowej i turnieju, a właściwie mojej dominacji, w Pro Street :D Już później kieruję się do domu w stronę Zdrowia... teraz opis się urywa bo nie pamiętam jak dojechałem do domu ;] Over and Out
Piątek, 31 lipca 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 50.23 km (0.00 km teren)
Czas: 02:58 h
Prędkość średnia: 16.93 km/h
Prędkość maksymalna: 37.27 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Czwartek, 30 lipca 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 48.65 km (10.00 km teren)
Czas: 02:37 h
Prędkość średnia: 18.59 km/h
Prędkość maksymalna: 37.27 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min

Środa, 29 lipca 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0


Dane wycieczki: 38.41 km (7.00 km teren)
Czas: 01:58 h
Prędkość średnia: 19.53 km/h
Prędkość maksymalna: 42.86 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min