Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2009
Dystans całkowity: | 1004.77 km (w terenie 273.50 km; 27.22%) |
Czas w ruchu: | 45:53 |
Średnia prędkość: | 21.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.54 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 208 (105 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (79 %) |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 47.85 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Piątek, 1 maja 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Dane wycieczki:
74.31 km (30.00 km teren) Czas: 03:40 h
Prędkość średnia: 20.27 km/h
Prędkość maksymalna: 41.46 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Do lasów wokół Huty Dłutowskiej i z powrotem razem z Pixonem, nie chce mi się opisu pisać...
W ten piekny dzień po otrzymaniu książki "Kontrakty terminowe i opcje. Wprowadzenie" John Hull postanowaiłem nie pisać licencjatu ;] Jakoś koło południa ustaliliśmy z Pixonem, że będziemy w stanie jechać w granicach 14 co skończyło się na wyjeździe około 15:15 przy Makro. Wiaterek dawał o sobie znać, początkowo pozytywnie popędzając nas w tempie 35km/h w stronę Pabianic, Ikea pięknie się buduje i będzie gotowa na wiosnę 2010 czyli gdzieś tak w połowie przyszłego roku będziecie mnie mogli odwiedzić w pracy jako junior managera gdzieś w oddziale banku ;] Z Pabianickiej odbijając w lewo na Zdziary i Gadkę Nową docieramy w eskpresowym tempie do Woli Zaradzyńskiej, wspominając naszych jutrzejszych wymiataczy, że takie tempo jakim teraz jedziemy będzie jutro mile widziane :D Z Woli do Czyżeminka i na Prawdę a potem w lewo w stronę lasu. Teraz szukamy Bukowej Góry, której w końcu nie znaleźliśmy. Plany się zmieniły i postanowiliśmy najpierw uderzyć na żwirownię. Obok tej żwirowni znajdującej się na północ od Czyżemina było widać, nie wiem jakim cudem, szpital na Pomorskiej, w lini prostej jest to jakieś 15km - bajerka ;] Żwirownia też konkretna, ale słabasz od tej pod Wolą, aczkolwiek ma swoje uroki w postaci braku drogi dojazdowej. Obtarcia od jeżyn i gałęzi, poprzedzone przedzieraniem się przez puszczę bez maczety ale czołgiem, jak najbardziej występowały. Po przejechaniu komuś przez rosnące zboża docieramy do ubitej drogi. Tą drogą już do głównego punktu wycieczki w postaci Okrągłej Góry, którą jakimś cudem udało nam się znaleźć, nie wiem jak na nią trafiliśmy ale stało się. Góra to nic specjalnego, niby 246m ale wrażenia na mniejszej od niej Rudzkiej są lepsze, cóż - takie ukształtowanie terenu. Z Górki na skraj lasu by po przejechaniu: " Stanowczo dziś za dużo jazdy po łąkach i morgach" by Pixon docieramy do szosy łączącej Dłutów z Hutą Dłutowską na wysokości Bud Dłutowskich. Teraz jedziemy w drugi las w poszukiwaniu Łysej Góry, której nie udało się odszukać - pewnie i tak żadna rewelacja. Czas do domu. Wiatr był zajebiście upierdliwy a piasek na drogach doprowadzał mnie do kurwicy. Pixon gdzieś w lesie złapał flaka i teraz ciekawa zbitka słów, chyba tak to było:"Większego gówna nie widziałem (pompka), ale to gówno uratowało mi dupę" - komentarz w zakresie komentujących, ja się wstrzymuję :D Teraz docieramy już bardziej cywilizowanymi drogami do Terenina. Ekspresowo wjeżdżamy na trasę 485 i zatrzymujemy się pod Żabką na biszkopty. Technicznie to ja się zatrzymuje na biszkopty a Pixon patrzy ;] Teraz tempem 30km/h docieramy do Widzewa. Z Widzewa przez Lublinek i Pienistą gdzie Pixon mówi:"Odpuszczam" - proszę o komentarze!!! ;] Jednakże po kilkuset metrach znowu tempo wraca do normy. Docieramy do Długosza i nasze drogi się rozchodzą. Do zobaczenia jutro!
W ten piekny dzień po otrzymaniu książki "Kontrakty terminowe i opcje. Wprowadzenie" John Hull postanowaiłem nie pisać licencjatu ;] Jakoś koło południa ustaliliśmy z Pixonem, że będziemy w stanie jechać w granicach 14 co skończyło się na wyjeździe około 15:15 przy Makro. Wiaterek dawał o sobie znać, początkowo pozytywnie popędzając nas w tempie 35km/h w stronę Pabianic, Ikea pięknie się buduje i będzie gotowa na wiosnę 2010 czyli gdzieś tak w połowie przyszłego roku będziecie mnie mogli odwiedzić w pracy jako junior managera gdzieś w oddziale banku ;] Z Pabianickiej odbijając w lewo na Zdziary i Gadkę Nową docieramy w eskpresowym tempie do Woli Zaradzyńskiej, wspominając naszych jutrzejszych wymiataczy, że takie tempo jakim teraz jedziemy będzie jutro mile widziane :D Z Woli do Czyżeminka i na Prawdę a potem w lewo w stronę lasu. Teraz szukamy Bukowej Góry, której w końcu nie znaleźliśmy. Plany się zmieniły i postanowiliśmy najpierw uderzyć na żwirownię. Obok tej żwirowni znajdującej się na północ od Czyżemina było widać, nie wiem jakim cudem, szpital na Pomorskiej, w lini prostej jest to jakieś 15km - bajerka ;] Żwirownia też konkretna, ale słabasz od tej pod Wolą, aczkolwiek ma swoje uroki w postaci braku drogi dojazdowej. Obtarcia od jeżyn i gałęzi, poprzedzone przedzieraniem się przez puszczę bez maczety ale czołgiem, jak najbardziej występowały. Po przejechaniu komuś przez rosnące zboża docieramy do ubitej drogi. Tą drogą już do głównego punktu wycieczki w postaci Okrągłej Góry, którą jakimś cudem udało nam się znaleźć, nie wiem jak na nią trafiliśmy ale stało się. Góra to nic specjalnego, niby 246m ale wrażenia na mniejszej od niej Rudzkiej są lepsze, cóż - takie ukształtowanie terenu. Z Górki na skraj lasu by po przejechaniu: " Stanowczo dziś za dużo jazdy po łąkach i morgach" by Pixon docieramy do szosy łączącej Dłutów z Hutą Dłutowską na wysokości Bud Dłutowskich. Teraz jedziemy w drugi las w poszukiwaniu Łysej Góry, której nie udało się odszukać - pewnie i tak żadna rewelacja. Czas do domu. Wiatr był zajebiście upierdliwy a piasek na drogach doprowadzał mnie do kurwicy. Pixon gdzieś w lesie złapał flaka i teraz ciekawa zbitka słów, chyba tak to było:"Większego gówna nie widziałem (pompka), ale to gówno uratowało mi dupę" - komentarz w zakresie komentujących, ja się wstrzymuję :D Teraz docieramy już bardziej cywilizowanymi drogami do Terenina. Ekspresowo wjeżdżamy na trasę 485 i zatrzymujemy się pod Żabką na biszkopty. Technicznie to ja się zatrzymuje na biszkopty a Pixon patrzy ;] Teraz tempem 30km/h docieramy do Widzewa. Z Widzewa przez Lublinek i Pienistą gdzie Pixon mówi:"Odpuszczam" - proszę o komentarze!!! ;] Jednakże po kilkuset metrach znowu tempo wraca do normy. Docieramy do Długosza i nasze drogi się rozchodzą. Do zobaczenia jutro!