Sobota, 20 października 2012 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Nie ma srania po krzakach...
Dane wycieczki:
33.98 km (28.00 km teren) Czas: 02:48 h
Prędkość średnia: 12.14 km/h
Prędkość maksymalna: 71.62 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Pomysł pojawił się znienacka. Mało czasu na organizację i załatwianie przedwyjazdowych spraw, nie przeszkodziło to w sukcesie. Wspólnie z Kamilem i Marcinem wybraliśmy się odwiedzić Szczyrk. Pogoda dopisywała praktycznie przez cały tydzień, od poniedziałku do niedzieli. My pojechaliśmy od czwartku do soboty. Około 10 rano, tuż przed opuszczeniem pensjonatu zastał nas taki oto widok:
Pogoda była chwalona przez cały wyjazd :) Dziś jeszcze pojechaliśmy ubrani na długo. Po opuszczeniu kwatery zdecydowaliśmy, że trzeba wjechać na Skrzyczne. Jednakże nie na rowerach ale na krzesełkach jak normalni ludzie :)
Po kilkunastu minutach i jednej przesiadce znaleźliśmy się na szczycie.
Ze Skrzycznego pojechaliśmy na Małe Skrzyczne
Odwiedzając po drodze Malinową Skałę napotykając później średnio trudne techniczne zjazdy.
Po jakimś czasie dojechaliśmy na Przełęcz Salmopolską zaliczając pierwsze... czy może drugie, piwo :)
Dalej cały czas kierowaliśmy się czerwonym szlakiem, który doprowadził nas do Chaty Wuja Toma. Niektórzy byli już mocno skacowani.
Po drodze napotykamy zarówno na konkretne podejścia jak i zjazdy
W pewnym momencie szlak idzie dalej na Klimczok, my jednak rezygnujemy z dalszej jazdy szlakiem, zostało mału czasu do zmoroku, postanowiliśmy skierować się bliżej Szczyrku i znaleźć jakiś konkretny zjazd co by można Vmax poprawić :) Po drodze jeszcze szybka sesja zdjęciowa i zaczynamy pierwszą część zjazdu
Potem nastąpiło jeszcze jedno podejście/podjazd, piwo po drodze, aby zacząć właściwy zjazd. Koniec na dziś
K o m e n t a r z e
Komentuj