Sobota, 24 marca 2012 | Rower: NOX Eclipse SLT v4 (01.07.2011) final
Polandbike Legionowo
Dane wycieczki:
47.15 km (47.15 km teren) Czas: 02:14 h
Prędkość średnia: 21.11 km/h
Prędkość maksymalna: 42.58 km/h
Tętno maksymalne: 171 ud/min
Tętno średnie: 155 ud/min
Pierwszy poważny start w tym sezonie. W sumie to pierwsze poważne spotkanie z terenem w tym roku. Od czegoś trzeba było zacząć. Dystans jak na początek w miarę lajtowy, bo jak obiecywał organizator będzie to coś koło 47 km. Na wyjazd wybrałem się ze Schabem ™. Wyjechaliśmy coś koło 8 z Łodzi, i co nas zaskoczyło? Zajebisty ruch jak na sobotę. Konwoje TIRów, niewyobrażalna liczba TIRów. Utrudniało to spokojną jazdę, jednakże Schab ™ dał radę i bezpiecznie dojechaliśmy na miejsce. Nie wiemy jak to się stało, ale bardzo szybko upłynął czas i dopiero o 11.20 wyjechaliśmy z parkingu obierając jako cel biuro zawodów. Zdążyliśmy się zapisać, rozgrzewka była jako taka, kontrolne siknięcie i ustawianie w sektorach. Na początku, jako świeżaki, ustawiliśmy się w 6, ostatnim, sektorze. Trochę przysiadów, rozciągnięcia, pogaduszek i pierwszy sektor ruszył, sukcesywnie za nim w minutowych odstępach ruszyli następni. Na początku asfalt, bez rozgrzewki ciężko wrzucić od razu maksymalny bieg i zapierdalać ponad 40 km/h aby jak najwięcej osób wyprzedzić przed wjazdem do lasu. Bo pamiętajcie, nigdzie nie wyprzedzicie tak wielu zawodników jak w lesie, nigdzie nie pozbędziecie się tak wielu ciał jak w lesie, nigdzie nie spotkacie tak wielu dziwek jak w lesie, nigdzie nie... :p Przez cały maraton sukcesywnie udało mi się wyprzedzać zawodników, w połowie dystansu dogoniłem 3 sektor. Patrząc na wyniki to sekundy decydują o kilku miejscach w górę albo w dół. Wyprzedzałem, podjeżdżałem, przyspieszałem zwalniałem, no bo jak mam opisać jazdę na maratonie? :p Jak na te tereny to nie było za dużo piasku, w sumie na ubitych drogach było spoko, ale nierówno :) Co by tu jeszcze napisać. Mam zakwas w plecach, pewnie nie są jeszcze przyzwyczajone, albo przyczyną jest grudniowy bike fitting lekko poprawiający moją pozycję, który paradoksalnie spowodował ból, zobaczymy jak sytuacja się rozwinie w sezonie, na pewnie napierdalające plecy nie ułatwiają jazdy, szczególnie jak ból zaczyna się przenosić na zewnętrzną stronę uda, dość użalania - przejdźmy do konkretów.
1. Pierwszy maraton w sezonie pojechany zachowawczo, aby paliwa starczyło na cały dystans. Teraz już wiem, że mogłem pocisnąć bardziej.
2. Eksperyment z carbo snackiem się powiódł. Na takim dystansie nie ma co tracić czasu na bufety i zajadać banany, batony czy inne zdrowe jedzenie. Najlepiej wpakować w siebie kilka żeli energetycznych, ja zjadłem jednego.
3. Pojechałem na samej wodzie, wypróbuję czy na izotoniku jedzie się lepiej.
4. Startowałem z ostatniego sektora, sukcesywnie wypracowywałem sobie pozycję na lepszy sektor do następnego wyścigu.
5. Miejsca i czasy.
Open 70/201
Kat M2 19/41
Czas 02:13:44
Poszło bardzo średnio. Ogólnie zakładałem, że zrobię to w 02:15, plan wypełniłem.
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj