Niedziela, 27 września 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Lasy...
Dane wycieczki:
96.97 km (30.00 km teren) Czas: 04:33 h
Prędkość średnia: 21.31 km/h
Prędkość maksymalna: 40.53 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
... rozciągające się od Tuszyna Las przez Rydzynki, Rydzyny, Hutę Dłutowską, Ślądkowice i Chechło II.
Umówiłem się z Kingą... no właśnie - gdzie się umówiłem? Z SMSów nie wynikało, że mam jechać do Rzgowa. Gdy byłem na wysokości Tymienieckiego/Piotrkowska dostaję SMS, że mam czekać pod pasażem zachodnim a na zegarze jest 13.18 - deadline za 12 minut. No nic, trzeba jechać mimo trudności. Jedziemy ze Stopą którego wcześniej spotkałem na Piotrkowskiej a jeszcze wcześniej gadaliśmy przez telefon ws. ustawki. Jako, że ja chciałem teren a Stopa nie ma jeszcze roweru kompletnego to do jazdy terenowej nie doszło. Razem z napotkanym Stopą pojechaliśmy do Kingi do pracy. Onaniści lampkowi chwilę pogadali i Stopa odjechał w kierunku Łodzi a ja z Kingą w kierunku Woli Zaradzyńskiej. Z Woli do Czyżeminka i Rydzyn. Asfaltu starałem się unikać ale aby dojechać w ciekawsze miejsca trzeba z niego korzystać. Z Rydzyn wjechaliśmy w las na południe od nich. Trochę pokręciliśmy się po lesie i po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się w Hucie Dłutowskiej. Z niej udaliśmy się na zachód w kierunku Róży, prawie cały czas lasem lub w pobliżu. Po drodze zatrzymalismy się na podmiankę mostków co by skrócić Genesis, udało się. Zamiana anulowana i jazda. Z Róży pojechaliśmy czerwonym szlakiem do Pabianic do Lidla na ciasto i nektar bananowy. Następnie szybkim tempem do Łodzi. Na chwilę do domu, aby się ogarnąć a później do Doktora na czystą...
Umówiłem się z Kingą... no właśnie - gdzie się umówiłem? Z SMSów nie wynikało, że mam jechać do Rzgowa. Gdy byłem na wysokości Tymienieckiego/Piotrkowska dostaję SMS, że mam czekać pod pasażem zachodnim a na zegarze jest 13.18 - deadline za 12 minut. No nic, trzeba jechać mimo trudności. Jedziemy ze Stopą którego wcześniej spotkałem na Piotrkowskiej a jeszcze wcześniej gadaliśmy przez telefon ws. ustawki. Jako, że ja chciałem teren a Stopa nie ma jeszcze roweru kompletnego to do jazdy terenowej nie doszło. Razem z napotkanym Stopą pojechaliśmy do Kingi do pracy. Onaniści lampkowi chwilę pogadali i Stopa odjechał w kierunku Łodzi a ja z Kingą w kierunku Woli Zaradzyńskiej. Z Woli do Czyżeminka i Rydzyn. Asfaltu starałem się unikać ale aby dojechać w ciekawsze miejsca trzeba z niego korzystać. Z Rydzyn wjechaliśmy w las na południe od nich. Trochę pokręciliśmy się po lesie i po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się w Hucie Dłutowskiej. Z niej udaliśmy się na zachód w kierunku Róży, prawie cały czas lasem lub w pobliżu. Po drodze zatrzymalismy się na podmiankę mostków co by skrócić Genesis, udało się. Zamiana anulowana i jazda. Z Róży pojechaliśmy czerwonym szlakiem do Pabianic do Lidla na ciasto i nektar bananowy. Następnie szybkim tempem do Łodzi. Na chwilę do domu, aby się ogarnąć a później do Doktora na czystą...
K o m e n t a r z e
Fajny blog, sporo kilometrów :) ale znajomych kolekcjonujesz jak by to nasza klasa byla.
Karaś - 19:44 poniedziałek, 28 września 2009 | linkuj
Komentuj