Sobota, 7 lutego 2009 | Rower: Canyon Torque FR 7.0
Klepanie dupeczek po dupkach ;]
Dane wycieczki:
46.46 km (25.00 km teren) Czas: 02:54 h
Prędkość średnia: 16.02 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Już z samego rana dostaję cynk od Stopy, że szykuje się impreza. Wcześniej ustawka urodziła się w głowie Darka, Stopy i Muchy. Ja dołączyć miałem do ekipy około 13 z minutami na estakadzie nad torami przy dworcu Żabieniec. Jako, że dojechanie na Żabieniec zajęło mi z 10 minut postanowiłem przejechać się na tereny gdzie jako dziecko bywałem z dziadkami. Czyli Brukową w stronę Chemia Łódź a następnie w lewo na tory kolejowe prowadzące z powrotem na Żabieniec. Już tutaj sytuacja się zarysowała, będzie błotniście i jak się okazało (znowu) miałem rację. Za kilkanaście minut ekipa była już w komplecie przy Stokrotce na... gdzieś tam na Teofilowie. Stopa miał robić 20, miał kupować browary ale odpuściliśmy mu, lecz na pewno nie zostanie to zapomniane. Teraz uderzamy na PŁ z zamiarem załatwienia pewnych spraw z pewnym gościem. Podróż mijała spokojnie, aż dzieci nie dojechały na teren dawnego komisu na Włókniarzy i nie zaczęły się bawić przy okazji dokumentując materiały dowodowe do ewentualnej sprawy o wandalizm. Jak już sobie ulżyliśmy, dalej w drogę na PŁ. Dojechaliśmy w końcu na skraj Poniatowskiego i zapadła decyzja, że jedziemy przez park bo podobno nie będzie błota bo tam są kamienie, jak się okazało kamienie może i są ale błota też nie zabrakło. W końcu park mamy za sobą i już jesteśmy blisko celu. Gdy cel został osiągnięty z marnym skutkiem udaliśmy się na Rudzką, po drodze pojeździliśmy sobie po torach, jak to dzieci, popatrzyliśmy na pociągi, pozjeżdzaliśmy z górek, porobiliśmy parę fotek, obniżaliśmy siodełka... itd. i w końcu dotarliśmy na Rudzką, gdzie błota było od zajebania, jakoś udało nam się wdrapać na samą górę, a łatwo nie było, szacun dla Darka, że zrobił to w halówkach ;] W tym momencie moje elo lanserskie dyskotekowe białe buty były już tak obłocone, że na lansie na Pietrynie na pewno wszystkie laski moje ;] Kilka fotek na górze, opony to już 2.5" slicki i wciąż rosły. Zjeżdzamy z Rudzkiej w towarzystwie latających bryłek błota, oczywiście fotki obowiązkowe. Teraz Darek z Milironem udali się w drogę powrotną na Rado a ja i Mucha nadal w grze. Z Rudzkiej pojechaliśmy na Popioły by pozwiedzać okoliczny las, z lasu szybkimi asfaltami z prędkościami pod 30km/h, podobno Mucha zrobił 50km./ (jasne, jasne :>) dotarliśmy w okolicę budowy kompleksu handlowego na Pabianickiej, oczywiście zadecydowałem, aby przyjżeć się bliżej sprawie. Jak się okazało błotko było fest i gdybyśmy mieli Vki na pewno już dawno by nie działały. Dobrze, że po kilkunastu metrach już budowlańcu zrobili asfalt. Długo się nie zastanawiając, oczywiście trzeba zrobić jeszczę fotki, daliśmy z powrotem na Pabianicką, by udać się w kierunku lotniska. Wiadomo, nie można wybrać normalnej drogi tylko trzeba zaliczyć okoliczne łąki i kanały. Mucha stracił swój optymizm, ale jak zbadałem sprawę czy przejdziemy, uwierzył w siebie i ramię w ramię przeprawiliśmy się w okolice Lotniska, oczywiście błoto wszechobecne. Z lotniska już gładko poszło,Retkinia, Zdrowie i do chaty. Mucha uderzył do Manu i ślad po nim zaginął... Tętno średnie 119ud/min, terenu może i mało ale jak był to zajebisty, nie ma co, teraz pora spać bo 1:53 dochodzi ;]
Aaa... był by zapomniał - Mars do NOXa już doszedł, dzięki temu zbiłem z wagi jakieś 700 gram - nice ;]
- czy ja mam taką śmieszną dupę ;] ?
Aaa... był by zapomniał - Mars do NOXa już doszedł, dzięki temu zbiłem z wagi jakieś 700 gram - nice ;]
- czy ja mam taką śmieszną dupę ;] ?
K o m e n t a r z e
Komentuj