Wtorek, 23 grudnia 2008 | Rower:
Sigmie gratulujemy liczników
Dane wycieczki:
73.00 km (35.00 km teren) Czas: 03:30 h
Prędkość średnia: 20.86 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Sigmie gratulujemy liczników bezprzewodowych, mam nadzieję, że to tylko baterie szwankują a nie licznik. Relacja później.
Dziś z moim Czarnym Bratem obczaliliśmy traskę, a właściwie miejsce, podane przez Rafał87 z ForumRowerowego.org. Rozchodzi się o pewne górki na trasie zielonego szlaku w okolicach Ostrowa pod Łaskiem. Na trasę wyruszyliśmy około 12:40 spod Makro. Uderzyliśmy przez Zdrowie, ulicę Konstantynowską, Retkinię by pojechać wzdłuż torów prowadzących z dworca Łódź Kaliska na Pabianice. Po drodze radziliśmy sobie z wiatrem i błotem ale nie daliśmy rady wylanej rzecce kilka kilometrów przed Pabianicami (uwidocznione na zdjęciach). Następnie przejechaliśmy przez przejazd i już byliśmy na ul. Partyzanckiej w Pabianicach. Ledwo dojechaliśmy w składzie bo Pixon chciał się pod ciężarówkę wpakować za co został pięknie wyzwany przez kierowcę :). Dalej było szybko i nudno aż wjechaliśmy na zielony szlak, który po pewnym myku polegającym na skróceniu trasy doprowadził nas do Róży (kolejne zdjęcia). Z Róży pojechaliśmy przez większość czasu szlakiem na Ldzań, w mieście przerwa na "prężenie penisa" :D Wszyscy ludzie tacy mili tam byli, nawet jeden miejscowy podszedł do nas na małą pogawędkę o tym gdzie jest kopalnia piasku i że jego syn tam na 3 metry skacze, ale hardkor nie :]. W tym momencie zaczęło coś się jebać z moim licznikiem, raz działał, raz nie, w sumie trochę kilometrów gdzieś po drodze zgubiłem. Pojechaliśmy dalej szlakiem, za młynem w prawo, trochę po lesie i pięknie po lewej stronie pokazały nam się zajebiste tereny, podjazdy, single, hopki, techniczne ścieżki - cud malina normalnie :). Elegancko Pixon sobie tam studio urządził i cykał fotki chyba przez 5 minut. Czułem w kościach bliskość kopalni i po kilku minutach już byliśmy na miejscu. Na plaży zrobiliśmy kilka fotek i zaczeliśmy się zbierać. Słońce zdąrzyło już się schować za linią drzew. Szybka decyzja co do wariantu trasy i jedziemy. Wracaliśmy szlakiem, aby odbić z niego na Barycz i po konsultacji z tubylcami dojechaliśmy do Kolumny i na drogę numer 14, którą wracaliśmy do Łodzi. Tempo było solidne jak na tą porę roku i opony. Tętno średnie na odcinku Kolumna Łódź pewnie miałem w okolicach 155ud/min, jak to niektórzy mówią - "konkret". W półzmroku mijaliśmy Dobroń, Chechła by dojechać do Pabianić już w ciemnościach. Po wjeździe do Łodzi i skorzystaniu ze ścieżki rowerowej na Włókniarzy wiatr się wzmógł. Po kilkudziesięciu minutach byłem już w domu a Pixon jeszcze pedałował, by do niego dotrzeć.
Kilometrów pewnie mam tyle ile podałem a co do tętna to średnie wyniosło 139ud/min. Teraz tylko czekam na zdjęcia i je wstawię.
Dziś z moim Czarnym Bratem obczaliliśmy traskę, a właściwie miejsce, podane przez Rafał87 z ForumRowerowego.org. Rozchodzi się o pewne górki na trasie zielonego szlaku w okolicach Ostrowa pod Łaskiem. Na trasę wyruszyliśmy około 12:40 spod Makro. Uderzyliśmy przez Zdrowie, ulicę Konstantynowską, Retkinię by pojechać wzdłuż torów prowadzących z dworca Łódź Kaliska na Pabianice. Po drodze radziliśmy sobie z wiatrem i błotem ale nie daliśmy rady wylanej rzecce kilka kilometrów przed Pabianicami (uwidocznione na zdjęciach). Następnie przejechaliśmy przez przejazd i już byliśmy na ul. Partyzanckiej w Pabianicach. Ledwo dojechaliśmy w składzie bo Pixon chciał się pod ciężarówkę wpakować za co został pięknie wyzwany przez kierowcę :). Dalej było szybko i nudno aż wjechaliśmy na zielony szlak, który po pewnym myku polegającym na skróceniu trasy doprowadził nas do Róży (kolejne zdjęcia). Z Róży pojechaliśmy przez większość czasu szlakiem na Ldzań, w mieście przerwa na "prężenie penisa" :D Wszyscy ludzie tacy mili tam byli, nawet jeden miejscowy podszedł do nas na małą pogawędkę o tym gdzie jest kopalnia piasku i że jego syn tam na 3 metry skacze, ale hardkor nie :]. W tym momencie zaczęło coś się jebać z moim licznikiem, raz działał, raz nie, w sumie trochę kilometrów gdzieś po drodze zgubiłem. Pojechaliśmy dalej szlakiem, za młynem w prawo, trochę po lesie i pięknie po lewej stronie pokazały nam się zajebiste tereny, podjazdy, single, hopki, techniczne ścieżki - cud malina normalnie :). Elegancko Pixon sobie tam studio urządził i cykał fotki chyba przez 5 minut. Czułem w kościach bliskość kopalni i po kilku minutach już byliśmy na miejscu. Na plaży zrobiliśmy kilka fotek i zaczeliśmy się zbierać. Słońce zdąrzyło już się schować za linią drzew. Szybka decyzja co do wariantu trasy i jedziemy. Wracaliśmy szlakiem, aby odbić z niego na Barycz i po konsultacji z tubylcami dojechaliśmy do Kolumny i na drogę numer 14, którą wracaliśmy do Łodzi. Tempo było solidne jak na tą porę roku i opony. Tętno średnie na odcinku Kolumna Łódź pewnie miałem w okolicach 155ud/min, jak to niektórzy mówią - "konkret". W półzmroku mijaliśmy Dobroń, Chechła by dojechać do Pabianić już w ciemnościach. Po wjeździe do Łodzi i skorzystaniu ze ścieżki rowerowej na Włókniarzy wiatr się wzmógł. Po kilkudziesięciu minutach byłem już w domu a Pixon jeszcze pedałował, by do niego dotrzeć.
Kilometrów pewnie mam tyle ile podałem a co do tętna to średnie wyniosło 139ud/min. Teraz tylko czekam na zdjęcia i je wstawię.
K o m e n t a r z e
Pewnie są tam jeszcze jakieś fajne techniczne tereny do jazdy, ale wczoraj byliśmy bardzo ograniczeni czasowo. Jak zajrzysz u mnie na zdjęcia dowiesz się czemu. Wyjeżdżając z piaskownicy słonce chowało się za horyzontem.
Pixon - 14:24 środa, 24 grudnia 2008 | linkuj
ciesze sie ze sie podobało :) czekam na zdjecia bo ciekaw jestem czy to te same gorki o ktorych mowiłem czy moze znalezliscie jeszcze inne.
Rafal87 - 22:54 wtorek, 23 grudnia 2008 | linkuj
Komentuj