Niedziela, 4 maja 2014 | Rower: Merida O.Nine Pro XT-D
Technicznie terenowy objazd Koluszek
Dane wycieczki:
87.13 km (60.00 km teren) Czas: 04:15 h
Prędkość średnia: 20.50 km/h
Prędkość maksymalna: 0.00 km/h
Tętno maksymalne: ud/min
Tętno średnie: ud/min
Miałem wyjechać wcześniej, jednak mi się nie chciało, w końcu ruszyłem się koło południa. Wcześniej naniosłem na mapkę kilka punktów przez które chciałem dziś przejechać. Świetna sprawa, nie trzeba się skupiać na mapie bo trasa już wcześniej zaplanowana w domu. Teraz wystarczy tylko zaliczać punkty po kolei. Dziś chciałem pojechać obczaić nowy wariant trasy na Spałę. Przebiega trochę nad Rokicinami, z uwagi na niewiadomy stan lasu/ścieżek wyjechałem z domu z nastawieniem, że może być ciężko, momentami błotniście/bagniście. Jednak aż takiego wiatru się nie spodziewałem, nawet w lesie wiało :) Jechało się sprawnie, raz skręciłem nie tam gdzie trzeba, ale szybko naprawiłem błąd. Najgorzej było w okolicach Stefanowa, idealnie byłoby gdyby tutaj była przecinka do trasy - nie ma. Po polu nie chciałem jechać, więc pojechałem na północ zobaczyć pierwszą większą drogę odbijającą na wschód. Następnym razem można spróbować jechać na południe, może tam jest jakaś lepsza trasa. Zaczął się krótki odcinek asfaltowy do Wilkucic. Zaraz za miejscowością, odbiłem na północ wzdłuż torów. Aby tam dojechać trzeba było przejechać przez łąkę, nie wiadomo czy to jest stała trasa tubylców. Dziś miałem szczęście i jechałem po wyjeżdżonych w trawie śladach kilku aut. Zaraz za łąką czekała na mnie ubita trasa przy torach, która doprowadziła mnie do przejazdu. Pojechałem dalej przez las, mijając byłą składnicę broni i amunicji w Regnach. Cały czas właściwie jechałem technicznym terenem, dużo kałuż do ominięcia, w niektóre wpadałem. Nie było łatwo, niejeden by tu utonął. W tych rejonach byłem po raz pierwszy, zrobiłem koło 800 fotek, będę je sukcesywnie wrzucał na serwer, tak aby go nie obciążyć. Bardzo dużo tutaj piachu, jazda w lato po tych terenach nie będzie przyjemna. Gonił mnie głód, na szczęście w Długich był sklepik, 10 rurek z nadzieniem kokosowym, biszkopty i Kubuś uratowały sytuację. Niestety wiatr jak wiał tak nie odpuszczał. Z Długich pojechałem na "coś tam z gazem związanego", jakaś przeładownia czy coś, magazyn chyba. Od tego miejsca prosta droga do torów wzdłuż których będę wracał do Łodzi. Trasy dobrze przejeżdżone, za Gałkówkiem skapnąłem się że nie mam licznika, wróciłem się kilometr czy dwa aby go odszukać, jednak nie znalazłem. Cóż, nowy już zamówiony, stary dobrze mi służył przez kilka lat i kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. To szukanie trochę mnie wyziębiło. W ogóle dzień, mimo Słońca, był zimny, temperatura koło 10°C. Po koniec, skręciłem wcześniej w lewo, zamiast jechać do Henrykowskiej prosto. Panowie tory już zrobili i teraz nie ma przejazdu tam gdzie zwykle był. Zrobiłem w sumie głupotę, bo jadąc tak jak pojechałem miałem więcej torów do przejścia niż gdybym pojechał prosto :) Koniec.
K o m e n t a r z e
... Doktorek na fb wstawił zdjęcie z licznikiem z równą setką. Coś wspomniał, że chce w sobotę uderzyć na objazd zalewu sulejowskiego, jedziemy z nim?
Pixon - 06:29 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj
Nie byliście w piątek ? Miała być długa wycieczka ale chyba pogoda pokrzyżowała plany?
Migdal - 07:12 poniedziałek, 5 maja 2014 | linkuj
Komentuj